* * *
Cmentarz cichy, spokojny wszystkim się
podoba.
Prawie pusty. Jedynie w dali jakieś
panie
Sprzątają zeschłe liście, co leżą na
grobach,
A potem głośno mówią „Wieczne
spoczywanie”.
Cisza. Słońce zachodzi i ludzie
odchodzą.
W kontenerze lądują worki ze śmieciami.
Wstają zimne i mokre mgły. Zmarłym nie
szkodzą,
A żywych już tu nie ma. Zmarli są tu
sami.
Na ziemię sen nadchodzi i spokój
wieczora,
Cmentarz okrył się płaszczem zmroku
czerwcowego.
Śpią już zmarli. Jedynie posąg komandora
Wychodzi na kolację do don Giovanniego.

jastrz

Komentarze (31)
Kapitalny. Stworzyłeś niesamowity, przeżywy obrazami
klimat. Lubię cmentarze, choć sam jeśli moja wola
zostanie uszanowana nie legnę na żadnym ;)
Jak zwykle swietny warsztat, Michale.
Pozdrawiam z uznaniem :)
Cmentarz jest takim miejscem ciszy i spokoju.
W interpretacji wiersza pomogło mi Twoje streszczenie
libretta.
Pozdrawiam
Przeprosiny przyjęłam.
Nie mam żadnych chceń.
Smutno mi, kiedy w moich wypowiedziach ktoś doszukuje
się "drugiego dna", którego tam nie ma. Jeszcze
większą przykrość sprawia mi świadomość, że w sposób
niezamierzony przysporzyłem komuś bólu. W takiej
sytuacji jedyne, co mogę zrobić, to Cię przeprosić i
uroczyście oświadczyć, że znam Cię jedynie z Twoich
wierszy, nie mam zatem podstaw, by podejrzewać Cię o
alkoholizm. Niniejszym to czynię. Jeśli chcesz mogę
się też zwrócić do administratora, by usunął mój wpis
spod Twojego wiersza.
Nie ośmieszaj się jeszcze bardziej - juz jeden z
przesubtelnych poetów na beju zrobił ze mnie dziwkę,
ty - alkoholiczkę.
Podajcie sobie ręce - ten sam poziom.
I to byłoby na tyle
e.jot - Nie wiem, na jakiej podstawie sądzisz, że
Ciebie uznałem za alkoholiczkę. Ja tylko napisałem, że
ja będę sobie ten wiersz powtarzał, gdy będę miał
ochotę na wino w dobrym (swoim) towarzystwie. Ty -
jako autorka - nie ponosisz żadnej odpowiedzialności
za sposób, w jaki ja - czytelnik - wykorzystam Twój
wiersz. Gdybym go upowszechniał bez Twojej zgody -
mogłabyś wystąpić do sądu. Ale mówienie wiersza przed
lustrem z kieliszkiem w jednej, a butelką w drugiej
ręce nie wyczerpuje znamion rozpowszechniania. Mimo
wszystko - jeśli nie chcesz bym go powtarzał - będę
mówił coś bardziej banalnego. Np. "Chlup w ten głupi
dziób!" Zadowolona?
Teraz nie powinnam czytać takich strof. Ale są... sam
wiesz, bo pisałeś, wiesz gdzie były Twoje myśli.
Niedługo ciepły zmierzch rozłoży sny nad dachami,
także te o których w Twojej dzisiejszej poezji.
Spokojnej nocy.
Acha, jeszcze jedno - *przed lustrem* jest nawiązaniem
do ilustracji, z której wynika, że ma ona serce po
prawej stronie, co może zdarzyć się tylko odbiciu
postaci w lustrze.
Prosty a tak zawiły wierszyk dla subtelnego niebywale
faceta.
Wszystkowiedzący poeto Jastrzu - ponieważ uznałeś mnie
za alkoholiczkę, więc wyjaśniam - *tête-à-tête przed
lustrem* mówi o moim chorym sercu, które źle znosi
upały.
Pij do lustra, pij!
Świetne, komentarz Twój był mi potrzebny,
pozdrawiam-:)
To ja mu życzę smacznego ...
Wiersz piękny i nastrojowy, a ostatnie wersy +
komentarze uświadomiły mi dość poważne luki w pamięci.
Czas podjąć próbę choćby częściowej ich likwidacji
:-). Dziękuję i pozdrawiam :-)
molica - pod linkiem było tylko streszczenie don
Giovanniego. Jeśli chcesz poczytać - skopiowałem je:
Don Giovanni
Il dissoluto punito ossia Don Giovanni
Muzyka: Wolfgang Amadeus
Mozart
Libretto: Lorenzo da
Ponte
Premiera:
1787-10-29
Opera w dwóch aktach. Akcja rozgrywa się w Sewilli w
XVII w. Akt I Niepoprawny uwodziciel, Don Giovanni
zakrada się do pokoju córki Komandora Sewilli, Donny
Anny, udając jej narzeczonego. Obudzony nagle Komandor
po krótkiej walce pada z ręki mistrzowsko władającego
szpadą zuchwalca. Gdy przybywa narzeczony Anny, Don
Ottawio, przysięga pomścić jej hańbę. Uwodziciel
spotyka na ulicy orszak ślubny dwojga wieśniaków -
Zerliny i Masetta. Myśląc o nowym podboju, zaprasza
wszystkich na ucztę. Szyki miesza mu nieco Donna
Elwira, jego niedawna ofiara, ostrzegając przed nim
pannę młodą. Za nią pojawia się też Donna Anna z
narzeczonym i rozpoznaje w Don Giovannim swojego
nocnego gościa. Ten ponownie musi torować sobie szpadą
drogę ucieczki. Don Giovanni dalej wyzywa los:
postanawia, że bez względu na okoliczności uczta się
odbędzie. W jej trakcie bezceremonialnie zaleca się do
Zerliny. Jej zazdrosny narzeczony wpuszcza do pałacu
trzy zamaskowane postacie: Donnę Annę, Donnę Elwirę i
Don Ottavia. Na dźwięk krzyków Zerliny -wszyscy
rzucają się jej na ratunek. Jednak uwodziciel po raz
kolejny, używając broni, wychodzi cało z opałów. Akt
II Don Giovanni i jego sługa Leporello zamieniają się
ubraniami, żeby móc podstępnie uprowadzić piękną
subretkę Donnę Elwirę. Efektem tej zamiany jest cały
ciąg niebezpiecznych dla nich nieporozumień. Jednak
obydwaj wymykają się niebezpieczeństwom. Spotykają się
na sewilskim cmentarzu, żeby przy grobowcu
zamordowanego Komandora opowiedzieć sobie najświeższe
przygody. Leporello na polecenie swojego nie
zważającego na świętości pana, zaprasza na ucztę
kamienny posąg zamordowanego. Donna Elwira odwiedza
Don Giovanniego w jego pałacu. Porzuciła już marzenia
o miłości i chce tylko nakłonić zuchwalca do zmiany
stylu życia. Otrzymuje jednak wyłącznie odpowiedzi
pełne cynizmu. Głucho pukając we wrota przybywa na
ucztę kamienny posąg Komandora. Gdy i jemu nie udaje
się nakłonić Don Giovanniego do skruchy, chwyta za
wyciągniętą przez niego prawicę i przy dźwięku
potężnych chórów obaj zapadają się w piekielne
otchłanie. (Streszczenie libretta według "Przewodnika
operowego" J. Kańskiego)
Raz jeszcze - nienasycona;
miałam nadzieję, że ktoś sie upomni, a ja
skorzystam, albo dojde do wniosku, że jestem
gapą-nic z tego...
A mianowicie linku nie udało mi sie otworzyć.