Tytus Andronikus
Rzym ma władzę, ja mam prawo,
więc zgodnie z prawem, mą krzywdę skąpam
krwawo !
Niech więc zstąpi na mnie boska łaska,
by zatopić sztylet w bezimiennych
maskach.
( strzeżcie się gniewu utajonego i żalu
).
Erynie i charpie będą mym orężem,
wiedzcie jakim strasznym jestem mężem !
... dość tej próżnej gadaniny !
Na krwawe słowa nie będę strzępił zatrutej
śliny.
Bogowie, co odpuszczacie ludzkie
przewiny,
krew jak rzeki, nienawiści ogień
rozpostrę swego błysku okiem.
Ozłociwszy kurzem i piaskiem
wszelkie pokoleń kości, a wrzaskiem
rozplenię demony zbrodni
- przyświecą im stosy i ludzie-bracia
pochodni !
Jam potwór w ludzkiej skórze,
jak-em bestia, dam upust swej naturze!
A to wszystko za krew mych małych
dzieci,
więc krew winnych zbrodni niech leci,
leci...
Komentarze (3)
Ciekawie piszesz o samotności. Wpleciony wątek
historyczny nadaje Twoim słowom odpowiedniego kunsztu
i piękna.
Wiersz jak mitologia .
Tekst niebanalny. Tylko prośbę mam. Zmień "skąpam" na
początku wiersza. Tam pasowałoby słowo "pomszczę" ale
jeśli już musi być o kąpaniu to zgodzę się na
"skąpię". Ale naprawdę "pomszczę" będzie idealne.
Pozdrawiam