Ukochane archaizmy
Niech się ino pokaże dziadów naszych
słowo
Sztambuch kares mantylka parol czy
niesnadnie
Słychać zgrzytanie zębów dołożą mu
zdrowo
Ukochani krytycy że ze wstydu padnie
Tylko czy to co nowe inaczej się miewa
Priorytetu nie znali zacni nam dziadowie
Na konstans... byli skorzy kto by się
spodziewał
Że będą gary zmywać... w przyszłości
panowie
Placebo im nie w głowie było ani mowy
Konkretnie traktowali gusła i uroki
Erzacem jak lekarzem miodek był wiekowy
Tylko czy asertywni byli do swej
,,kwoki”
Nie zdradzali empatii choćby nawet
chcieli
Bo kobiety z Konstansem musiały się
godzić
Hardzi byli dziadowie dla swoich
,,kądzieli”
Aż im z emancypacją wymyśliły wrzodzik
Za to teraz estyma gnębi męskie plemię
Gdy im te wyzwolone kością w gardle
stają
A wiadomo w człowieku duch korzeni
drzemie
Dlatego rozwiedzionych tyle par jest w
kraju
Komentarze (16)
święta prawda i świetnie napisany wiersz :) czasem
trzeba sięgnąć w bardzo głęboką kieszeń...po słowa :)