ULICA
i gdzieś źrenice prowadzą
szabrując kontenery niezrealizowanych
marzeń
z politowaniem myśli uginają do uśmiechu
ciekawością stopy na asfalcie układając
kolejne skrzyżowanie złoci możliwości
wyborów
połyskiem następna niewiadoma
a decyzje w hołdzie oddane nocy
krokiem w chybionym czasie postawionym
upał rozdzierają okrzyki przydrożnych
sprzedawczyków
co kuszą kieszenie szyderstwem posiadania
zatracając rzeczywiste potrzeby
człowieczeństwa
ku pochwałom nietrzeźwego bytu
ominięta latarnia
skrzypi napięciem zbliżającego sie celu
zapatrzona w stopy łzawi iskrami
zniewolenia
rozbudzając wątpliwości właściwego kierunku
gdzieś po drodze na pewno jest ktoś
kto zatrzymuje czas za pomocą
jednego pocałunku
to nie może być ślepy zaułek
...bo wierze moj Safrielu...
Komentarze (1)
wiersz co się zowie czystą poezją ...i mimo dali
jaka dzieli nas , penetrujemy skrawki swojego umysłu
tożsame, odkrywając odczucia samotności i
zagubienia...