Umierająca nadzieja
... Skamieniały tato przed kamienicą stoi,
wzrokiem wbity w ciemnej dali.
Nie pokazuje jak bardzo się boi
choć oczy wypełnione ma wielkimi łzami
Długą ulicą idziemy grupami,
Z martwym wyrazem dotyku.
Za co jesteśmy ukarani?
Za łzę płynącą po ojca poliku.
Ani opieki ani lekarza
Z niemowlęciem biedna kobiecina.
Ratunku krzyczy, pomóżcie powtarza
Bo umiera jej jedyna dziecina.
autor
Niunia_21
Dodano: 2010-01-29 23:00:21
Ten wiersz przeczytano 545 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Smutny wiersz, powazny temat...ladnie napisany,
pozdrawiam!
Takie wiersze najciężej komentować. Bardzo mocny w
swojej wymowie. Nie wiedzieć czemu kawałek życia
przeleciał mi przed oczami, a mianowicie sceny, kiedy
z oczu leciały łzy. Takiej tragedii może nie
przeżyłem...Wiersz? Piękny...
Poruszasz ciekawy temat. Wiele sugestii nasuwa mi się
po przeczytaniu tego wiersza, jednak nie do końca, bo
jest dość tajemniczy. Podoba mi się+