Urodzinowa Hekatomba!
Dla wszystkich, bo dobrze że jesteście.
Urodziny, no to bomba!
Wyjdzie z tego ostra hekatomba.
Zadymy wam mało?
Poczekajcie więc śmiało,
a wyplujecie to swoje "za mało"!
Hejka, tutaj Weronika prosto z kwatery
głównej Sarevok Corporation sp. Z.O.O. W
Maroko, a konkretnie w Agadirze przy ulicy
Mahometa V. Właśnie szykujemy się do
wieczornej imprezy na placu portowym które
dla jednego z najsłynniejszych poszukiwaczy
przygód i człowieka do zadań specjalnych na
świecie, szefa całego naszego oddziału i
dodam skromnie mojego męża Tomka
Sarevoka!
Cały plac został wypożyczony nam na
dzisiejszy wieczór, załatwił to sam
Maharadża!
Rzadkość w dzisiejszych czasach, ale
specjalnie na dziś i nasza filia w Madrycie
i Instytut w Katowicach są dziś całkowicie
nieczynne, tak. Cały oddział w jednym
miejscu, są tu ze mną: Oktawia, Magda,
Asia, Ola, Kasia, Jagoda, Emilka, Julia,
Andrzej, Kuba i nawet sam generał Jusdeski
z żołnierzami!
Kiedy wraz z Magdą i Olą wyszliśmy z
Tomkiem, który nie wiedząc gdzie go
prowadzimy cały był napięty. Szedł jak na
egzekucję i trzeba przyznać wiele się nie
myliłam.
Kiedy dotarliśmy na miejsce gdzie
porządkowi postawili wspaniałą scenę jak na
koncert sylwestrowy w telewizji, normalnie
odjazd, a wokoło było przynajmniej sto
tysięcy ludzi.
Scena była udekorowana na złoto z
oświetleniem godnym gwiazdy na skalę
światową, trzeba przyznać, że maharadża się
postarał. Cały teren był w kwiatach, a
ludzie poprzynosili bukiety, a dzieciaki
własnej roboty laurki dla niego. Na samym
szczycie był napis, podświetlany i po
Polsku : Wszystkiego Najlepszego Tomek
Sarevok!
Pod tym napisem na jaskrawo czerwony kolor
oświetlona była liczba 31 bo tyle lat
kończył właśnie Tomek.
Gdy cały plac łącznie z samą Cleo, która
przyjechała z Polski, wyszła na scenę z
mikrofonem i zaczęła także śpiewać z
akompaniamentem Piotra Rubika i orkiestry
słynne Sto Lat i to w ojczystym języku
Tomka Sarevoka, a kiedy skończyła przeszła
z Polskiego na Angielski.
Tomek aż się popłakał ze wzruszenia, nie
myślał nawet, że tak go lubią, ba kochają.
Cleo zaśpiewała jeszcze kilka piosenek, a
wszyscy się świetnie bawili. Niestety nagle
na placu rozbrzmiał maniakalny śmiech.
Wszyscy zwrócili spojrzenia w tym kierunku,
na sam środek.
Stał tam facet, arabskiego pochodzenia w
turbanie z wielkim "Z" na samym środku. To
było niemożliwe czyżby Zenobiusz Talib
zmartwychwstał?
Ale wracając do tego kolesia, śmiał się
dość długo, a po chwili wyjaśnił mrożącym
krew w żyłach głosem szaleńca:
- Więc świętuj Sarevok, to będą twoje
ostatnie urodziny tak jak tej całej zgrai
zgromadzonej na placu portowym, którzy zgną
razem z tobą. Jestem kuzynem Zenobiusza
Taliba i mam dla ciebie prezent – tu
wyciągnął dłoń w której trzymał spory
detonator. Obok niego stała wielka kula,
wszyscy myśleli, że to rodzaj głośnika, a
to była bomba.
- Ta bomba od momentu gdy nacisnę ten
guzik na detonatorze w ciągu trzech minut
zniszczy cały port zabijając was i dokona
się zemsta Zenobiusza!
W tym momencie jeden z żołnierzy generała
Jusdeskiego celnym strzałem w głowę
unicestwił kuzyna Zenobiusza. Niestety to
nie koniec, w ostatniej chwili gdy padał na
ziemię uruchomił zegar odliczający czas do
wybuchu. Rozpętała się prawdziwa panika,
wszyscy zgromadzeni ludzie na placu w
pośpiechu zderzali się ze sobą blokując
drogę ucieczki pozostałym, a ze względów
bezpieczeństwa cały teren został zagrodzony
super płotem pozostawiając tylko wąskie
wejście pozwalające przejechać jednemu
samochodowi na raz.
Tomek podszedł do bomby i kazał nam
uciekać pozostawiając dużą część placu
wolnego, aby zminimalizować szkody w razie
czego, upierałam się, że zostanę z nim, ale
dając mi buziaka stanowczo kazał
uciekać.
Pozostała minuta do wybuchu, a na jego
twarzy malował się spokój. Jak on mógł być
spokojny w takiej chwili. Otworzył klapkę
pod zegarem na bombie i wypadły kabelki. Ja
byłam już w śmigłowcu z Andrzejem i resztą
i mieliśmy kontakt z Tomkiem przez radio
dzięki słuchawce na uchu Tomka. Emma
strasznie to przeżywała, cały czas mówiła,
że po tej akcji już nigdy więcej demolek.
Trzeba przyznać, że to lepsze niż
odwyk...
Powiedział, że nigdy nie widział tak
skomplikowanej bomby, nie da rady
całkowicie rozbroić, ale może spowodować
mniejszy wybuch. Spytałam jak mały. Odparł,
że siła będzie taka jakby fiat 126p
eksplodował od środka. Ale mnie pocieszył.
Przed końcem czasu odsunął się od bomby na
dwa metry i rzekł do słuchawki z
mikrofonem: -Weroniko pamiętaj, że zawsze
będę cię kochał...
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, że ja go
taż kocham, bo dokładnie w tym momencie pod
nami nastąpiła eksplozja i plac mimo
rozświetlenia, rozświetlił się do białości
ponad to. Ładna mi mniejsza eksplozja, to
przypominało małą bombę atomową, tylko
grzyba powybuchowego brakowało.
Mówiłam w radio jak szalona płacząc
jednocześnie, mając nadzieję, że odpowie
tymczasem w radiu była tylko jedna
głuchota. Ola zapytała mnie ze łzami w
oczach, czy to znaczy, że Tomek nie żyję?
Jeszcze bardziej płacząc pokiwałam głową,
że tak i właśnie wtedy wszystkie dziewczyny
zaniosły się płaczem. Nawet generał uronił
łzę i rzekł: - Wielki człowiek... i to w
swoje urodziny, przynajmniej ocalił tyle
tysięcy osób, nie każdego byłoby na to
stać. Uczcijmy go minutą ciszy, prawdziwy
bohater! - Ściągnął czapkę i przyłożył do
piersi, a pozostali uczynili to samo.
Nagle odezwał się milczący Kuba z fotelu
drugiego pilota wyraźnie zły na całą
resztę: - Przestańcie się tu zamartwiać jak
jeszcze nic nie wiadomo, niech no Andrzej
ląduje i zobaczymy czy coś z szefa zostało,
może się da go jeszcze jakoś poskładać.
Właśnie wtedy w radiu rozbrzmiał głos
Tomka Sarevoka: - Nareszcie ktoś mówi z
sensem, lądujcie tu i pozbierajcie moje
resztki, jestem prawie cały tylko trochę
mnie rozerwało.
Ładne mi trochę, był w pięciu częściach
ręka, noga wszystko oddzielone, a w brzuchu
ziała ładna dziura przez którą wypływały
wnętrzności. Jak on to przeżył nie mam
pojęcia, ale chwilę po tym gdy
pozbieraliśmy wszystko i zawieźliśmy do
Agadirskiego ambulatorium wojskowego,
stracił przytomność i przestał oddychać.
Kazałam im go ratować, cena nie gra roli.
Generał mnie poparł i powiedział, że wojsko
też się dorzuci.
Najlepsi lekarze zabrali się do tego,
kończyny zostały przyszyte z nowymi kośćmi
z platyny i z najnowszymi mikroprocesorami.
Dziura w brzuchu została załatana i
przytwierdzona platynową blachą pokrytą
cienką warstwą niezniszczalnej skóry, która
była super łuską, ale niewidoczną i
genialną w dotyku.
Tak stworzyli nowego RoboToma, ale w tym
przypadku to przeżytek, gdyż bowiem dodali
kilka bajerów w postaci wysuwanych dwóch
ostrzy z każdej ręki i to bezpośrednio ze
skóry kiedy tylko będzie chciał. Łączność
satelitarną, internet, telefon, GPS, super
encyklopedię i nawet zapalniczkę i to
wszystko w nadgarstku.
Powiedziałam abyście go uratowali, a nie
stworzyli maszynę do zabijania. Zupełnie
jak film "Terminator" powiedziałam na
koniec do doktora. Lekarz tylko zachichotał
i rzekł wesoło: - Terminator przy nim to
mały Pikuś.
Kiedy do sali w poczekalni gdzie
czekaliśmy wszedł Tomek uśmiechnięty jak
zawsze, nie mogliśmy uwierzyć własnym
oczom. Wyglądał zupełnie normalnie, nawet
śladu nie było, że cokolwiek mu się stało.
Wziął mnie w ramiona i zapytał:
Nie wierzyłaś, że się uda? - Oszołomiona
nie umiałam nic powiedzieć tylko płakać ze
szczęścia. - Dzisiejsza medycyna potrafi
niejedno no i sami nie wiecie jak dużo.
Potem zaczęłam pisać ową relację, teraz
wiecie jak się skończyła ta hekatomba w
urodziny Sarevoka.
Świat się zmienił. Byłem w samochodzie
wujka Stefana. Wracaliśmy do domu z
Hectorem od weterynarza i staliśmy w korku.
Wyciągnąłem notes i zacząłem notować, a
kiedy wujek to przeczytał skomentował
wesoło: O ile wiem Patryk Vega nie kręci
filmów o Frankensteinie. Ale pomysł był
znakomity. Jedziemy!
Do następnej przygody, hej! (Jeśli dam
radę ją napisać!)
Dziękuję, że jesteście ze mną!
All rights to the stories are reserved
!
Oddział Sarevoka spółka s.o.s.
POZDRAWIAMY
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i
pamiętajcie, że moc wyobraźni to prawdziwy
dar, wystarczy jej zaufać, a pozbędziecie
się wszelkich w życiu mar!
Nigdy nie rezygnuj z marzeń,
bo to że coś nie dzieję się akurat
teraz,
wcale nie oznacza, że już nie nastąpi
nigdy!
TOMEK
Dziękuję za każdy głos, jestem wdzięczny za wszystkie życzenia. Dziękuję za każdą radę, uwagę, za wasze opinie, ale przede wszystkim dziękuję, że jesteście!
Komentarze (11)
Dziękuję za kolejną porcje przygód.
Miło było mi się przenieść w Twój świat fantazji.
Pozdrawiam Tomku
Marek
Witaj Tomku, czego jak czego ale wyobraźni to Ci nie
brakuje... Pozdrawiam Cię serdecznie i do następnej
przygody:)
Witaj Tomku:)
Czad imprezka:)
Ja bym jednak z Vegi zrezygnował na rzecz innego
reżysera:)
Pozdrawiam:)
Alez jazda z Toba Tomku! +++
Rzeczywiscie... wybuchowa impreza!
Najlepsze zyczenia ode mnie. :)
Czekam z niecierpliwoscia na nastepne opowiesci. :)
Pozdrowka. :)
Wszystkiego dobrego z okazji 31 urodzin, zatem, a poza
tym jak zwykle czytałam z ciekawością, ale wiedziałam,
że będzie happy end, no i nie zawiodłam się.
Pozdrawiam wieczornie.
Trzymasz poziom!
Pozdrawiam Tomku serdecznie :)
Wszystkiego, wszystkiego najlepszego z okazji
urodzinek :)))
Nie za dużo nie za mało a w sam raz :)
Nerwy napięte do ostatniej struny ale wszystko dobre
co się dobrze kończy ;)
Z okazji urodzin życzę zdrowia jak rzepy i powodzenia
w każdej dziedzinie życia :)
Ale napięcie!
Wszystkiego najlepszego w Dniu Urodzin!
Świetna historia!
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobrze dajesz Tomek.
Głos i mój i szacun jest Twój!!!