Uwertura łzy
Cichutkim krokiem podąża,
Cieniutką niteczką wyszyty,
W cieniu schowany,
Dźwięk w sercu wyryty.
Łza batut chwyta,
smutki przygania,
by zagrać utwór,
z życiem rozstania,
Bęben zaczyna,
powolnym stukotem,
niczym kowal bije,
ciężkim życia młotem,
Skrzypce zagrają,
gwoździami goryczy,
serce przybiją,
i wezmą na smyczy,
Kontrabas zadudni,
muzyką z dna świata,
zniszczy nadzieje,
jak mury armata,
Smyczkowy kolos,
usiądzie na tronie,
to dzięki niemu,
szczęście znów zatonie,
Skrzypce latają,
po nutkach życia,
jak komar kąsają,
stworzone do picia,
Kontrabas, pianino
odwieczni rywale,
dziś łączą swe dźwięki,
by wylać żale,
Na koniec chór,
spoi te dźwięki,
i stworzy utwór,
życiowej męki.
Wszystko to w atrium
Piekielnej otchłani.
Wszystko przez ludzi
Przez siebie skazani!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.