Vita brevis...
Jestem ziemią i niebem i światłem polarnym
jestem.
Kalejdoskopem się zmieniam w morze serca
uniesień.
Szumię lasem i łanem,
szeleszczę złotem liści,
zasypiam w gniazdach bocianich,
by się pisklętom przyśnić.
Płonę zorzą poranną,
z jutrzenką świtem wstaję,
piersi mi radość rozpiera kwitnąca sadem i
majem.
Czasem się we mnie modlą całe zastępy
anielskie,
czasem ciemność zapada w głowie, duszy i
sercu.
Pomiędzy ust niedomknięciem mieszka cisza
najświętsza, która wszystko co czuje ukrywa
we mnie i w wierszach....
Komentarze (9)
Kiedy zaglądam do Twoich wierszy - moje66'7 wydaje mi
się potwornie dlugie... Zwlaszca ostatnie... - 66 lat
- ze szcegolnoscią ostatnich siedmiu. to jest - Mega!
(samotnosc do potęgi...) - a zyc się chce i odpocząć
się chce - takze... (z Kimś).
wersz- jak wiersz. - piszesz tak jak chcesz: badrzo
dobrze. - to nie jest obojetność - to 'zmęczenie
materialu'.
Dobry wiersz, jak zwykle tutaj.
Pozdrawiam serdecznie Sabinko
Sorry, że się wtrącę -
Michale, jesteś młody, to raz, zatem nie czas myśleć o
odejściu, owszem życie nabiera większego sensu, gdy
żyjemy dla kogoś, ale ono ma wiele barw, to raz, dwa,
nawet jeśli bliscy są z dala, to oni są i żyją, jesteś
im też potrzebny, a poza tym sądzę, że gdybyś chciał
być z kimś, to też jest jeszcze taka szansa, nie msz
nie należy tak pesymistycznie myśleć, wybacz Sabinko,
że się wtrąciłam.
Pozdrawiam Was oboje serdecznie.
Po pierwsze: jestem Michał. Pan Michał to był
Wołodyjowski.
Po drugie: Pisząc u mnie odpowiedź nie pomyślałaś o
samotności. Najpierw umarł mi ojciec, potem żona ode
mnie odeszła, a teraz umarła mi Mama. Syn pracuje w
Singapurze, a wnuk się wyprowadził do dziewczyny. I
teraz jestem sam, a moje życie to oczekiwanie. Na
telefon, na przyjazd syna, na odwiedziny wnuka. Ale
przede wszystkim na śmierć. Skracam sobie to
oczekiwanie czytując wiersze i sam pisząc. Ale już
dawno jestem gotów odejść. Nie mam dla kogo żyć. Być
może gdybym raptem zniedołężniał, widywałbym częściej
bliskich, ale na takim kontakcie mi nie zależy. No i
doczekam się śmierci, ale póki nie nadeszła, czasem
nie wytrzymuję i zaczynam narzekać. Tak, jak to miało
miejsce po przeczytaniu Twojego wiersza. Przepraszam.
To się już nie powtórzy.
Rozbudzasz wyobraźnię.
Skłaniasz czytelnika do refleksji nad istotą bytu.
Pozdrawiam
Marek
Ten, kto ułożył sentencję "Ars longa, vita brevis"
zgrzeszył. Życie czasem się tak niemiłosiernie dłuży,
a nawet w krajach, gdzie eutanazja jest dozwolona nie
wykonują jej z powodu "zmęczenia materiału".
Piękny wiersz,
z przyjemnością przeczytałam,
pozdrawiam serdecznie:)
Wersy tak pięknie płyną...Pozdrawiam
Tyle ciepła i dobroci w pięknej melancholii...
Pozdrawiam ciepło :)
Jestem barwnym motylem na łące
i dmuchawca ziarenkiem na wietrze
promienista jestem jak słońce
bezkresna jak powietrze...- tez tak czuję.