* (w twojej twarzy widzę dom...)
W twojej twarzy widzę dom
w twojej twarzy widzę ptaki
są bardzo ruchliwe
tańczą
w twojej twarzy widzę dzieci
są bardzo wesołe
bawią się
i przytulają
ich radość jest przejrzysta
w twojej twarzy widzę rzeki
schodzą się w tym samym punkcie
widzę ocean
prawdziwy ocean, który pomieści
cały świat
i okręty
pergaminowe latawce
widzę ogród, sad
soczyste w słońcu jabłonie
dojrzałe winorośle
opiekuńcze winorośle
widzę Chopina przy fortepianie
w oranżerii
jest spokojny
spokojny
promienie słońca
wkradają się między smukłe palce
i Eliota widzę malującego
intymny portret
damy z kiścią bzu
igrającej
w różowych dłoniach
czasem widzę diabła
ciągnącego za rzęsy
ale potem znika
spada
i widzę Boga
czułego jak łza
jasnego
drżącego
na skraju powieki
on też spada
i widzę Ciebie
Komentarze (16)
Dla mnie wiersz nie jest smutny (chyba, że jak zwykle
zrozumiałem Cię na opak).
Pierwsze, co widzisz to dom, wokół którego śpiewają
ptaki i bawią się dzieci. Czyli jest to twarz tej
osoby, z którą chciałabyś taki dom stworzyć i dzielić.
W kolejnych zwrotkach widzisz w tej twarzy całe piękno
świata, co podkreśla Twoje zauroczenie. A na ostatek
widzisz diabła i Boga - i wreszcie jego. Czyli "na
dobre i na złe" a raczej na złe i na dobre, bo każdy
cios od losu jest dobry, jeśli z kochaną osobą, która
w końcu wypiera diabła, Boga i wypełnia nas w całości.
Mnie się podoba.