Walka
Nie wydrą mnie światu ułudy ! –
posępna żmija, żółte słońce
ukąsiła mnie
słychać rżenie koni
świat stanął na głowie
jak okręt runął w dół
w odmęty, na fali śmierci
Zewnętrzność wszczęła szalony taniec
myśli w głowie mej
Poruszyciel z zewnątrz – wróg
Jest w tym syk żmii, spalanie się gwiazd
cykania tysiąca zegarów
szelesty i strach
Księżyc skręcił w złoty sierp – w
pustkę
więc w nikogo – ciosu gniew
Mózg broni się majaków tworząc rój
organizm nie może przetrawić
nieprzyswajalna inność
Żółty języczek, ciałko trawy gnie
cykady wtórują pochodowi
pisk myszki narasta
Jakiś Bóg zbliża się
Jad obleczony w obrazy wniknął
w mój sen i tam szuka mnie
nieprzetrawiony a jednak obleczony
Nie dać się, nie dać się pokonać
zewnętrzności
przetrawić, przyswoić, wydalić
można zginąć w tej walce
Świat ludzi gorszy niż jad żmii
puste odruchy
wykonywane bez zrozumienia
wszystko to zbliża mnie do śmierci
Lecz jeśli przeżyję –
to ukąszenie będzie najbardziej
ekscytującym życia wspomnieniem.
Komentarze (3)
tajemnica i niezwykłość zewnętrzność poza inny stan
ducha aby poczuć Piękny wymowny wiersz to jak Miłość
i życie nowe Pozdrowienia Bardzo dobry dramatyzm walki
Na tak:)
życie to ciągła walka która i tak skończy się kiedys
śmiercią...aby czuć prawdziwy smak zycia nuszą się
zdarzac jakieś przeciwności...jad i cirepienia
smak....wtedy właśnie mozemy najlepiej odkryć samych
siebie...pozdrawiam ciepło
No tak,życie nas nie rozpieszcza,jadu wszędzie pełno
ale mimo wszystko miód też można znaleźć-pozdrawiam!