Walka
Garść złości w zaciśniętej dłoni
jak piasek przesypujesz pomiędzy palcami
sycząc ze złości jak wąż jadowity
znowu zadajesz to samo pytanie.
Oczy otwierasz jak wrota na oścież
na twarzy skupienie wołające ciszę
i czekasz na znak, że to serce bije
jakbyś dźwięk dzwonów chciał usłyszeć.
Nierówna to walka, nie widać wroga
choć wiesz, że jest i kusi ofiarę
a ty w swej niemocy wyzywasz Boga
dlaczego, dlaczego, za jaką karę.
Krople wysiłku po twarzy spływają
i rozmywają złość i niepokój
bo wreszcie widzisz, że do życia wraca
a ty w duchu przepraszasz i dziękujesz
Bogu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.