Wciąż dzika...
Ona chowa ciało za skałami czasu
Rysuje magiczne drzewa samotności
Pogrąża się w niebieskiej nicości
Czas jej złocistym przyjacielem
Lecą bez sensu kruche minuty
Szare, bolesne, duszy zarzuty.
Droga ciemnością
Obijają się słowa
niczym woda wezbrana
Dźwięki malują się bezszelestnie
Krąży echo w smutku głowie
Choćby chciała i tak nic nie powie.
Miłości brama stoi dla niej otworem
Żądze pozostające tęsknym błaganiem.
Myśli, pragnie…
Ciągle się lęka
Przyszłości, teraźniejszości,
przeszłości…
Z siedmiu cudów świata pragnie tylko
Zrozumienia i miłości…
Hmmm...to chyba coś o mnie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.