Wędrowniczka
urodziła się ta miłość wczesną wiosną
upijała wonią fiołków i żonkili
wiatr przeganiał ją z chmurami po
błękicie
biegła dysząc by nie stracić ani chwili
już okrzepła delikatnie wczesnym latem
kiedy zboże dojrzewało miało kłosy
gdy upały w kość dawały nie na żarty
ona kwitła grała w karty z ślepym losem
jesień była jej przyjazną powiernicą
przysiadała na ławeczce w pewnym parku
narzekała że już nie ma więcej siły
pora odejść na kraj świata koniec żartów
z utęsknieniem wyglądała śladów zimy
gdy odpocznie zakotwiczy przy kominku
lecz niestety coś zmieniło się w
przyrodzie
i już siedzi siódmą jesień pijąc winko
Komentarze (13)
:-) o jak ciepło :-) pięknie, zawsze czytam Twoje
wiersze z przyjemnością :-)
Fajny i tyle ...
+ Pozdrawiam serdecznie (:-)}
Dziękuję Wam moi mili za poświęconą chwilę.Pozdrawiam
jesiennie:)
Ciekawy wiersz.Miło było przeczytać.Pozdrawiam.
Ładnie i ciekawie. Pozdrawiam pogodnie.
Bardzo miło się Ciebie czyta.
Pozdrawiam.
To na zdrowie :)
uczesane strofki - ładnie, jak to u fryzjerki :)
Ładnie, rytmicznie :)
Piękny wiersz a jeszcze piękniejsze jest to że miłość
znalazła swój dom ...pozdrawiam jesiennie Polisia
znalazła swój dom,,,,pozdrawiam :}
Wiersz bardzo dobry:)
Jak znalazła miejsce u boku to tak jak z tą sójką:))