wegetacja
Jak mam żyć w twoich ścianach mój świecie,
stawiać kroki milowe lub krótkie,
liczyć własne oddechy na palcach,
zerkać w przestrzeń z radością czy
smutkiem.
Łapać w dłonie, czy puszczać w nieznane
słowa wartko płynące w przestworza,
iść gdzie tęcza deszcz barwi kolorem
i gdzie szkli się w zieleni swej zorza.
Patrzyć w wiatr, słuchać blasku księżyca,
dotknąć deszczu gołymi myślami,
wegetować w radości, że ziemia
jeszcze karmić nas chce swymi łzami.
A jak wszystkie wypłacze w swej sile
i już wody ni garść nie zostanie,
przyjdzie nam na jałowej pustyni,
niekończące się w snach bytowanie.
Komentarze (21)
Na czasie wiersz, jakoś to będzie -
mówi się, jednak rzeczywistość jest
przerażająca...
Bardzo na TAK!
:)
Pozdrawiam!
Ukłony!
Nie Marku, nie jestem wróżbitą, ale obawiam się
takiego scenariusza..dlatego o tym piszę
Darku, zmegi, neplit123 dziękuję za wizytę i miłego
dnia życzę:))
Super moje klimaty. Pozdrawiam
Oby to nie była przepowiednia, choć lęk przed takim
scenariuszem też odczuwam.pzdr
Fajny wiersz i podoba się:)pozdrawiam serdecznie:)
podoba mi się pozdrawiam