Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Wiązania jonowe

[Kolejny odcinek opowiadania]


– Bardzo mi miło, Zosiu, ale to ja zapraszam – odpowiedział Filip natychmiast po tym, jak Marek rzeczywiście zakręcił się na pięcie i odszedł, zostawiając swoją kobietę z małą dziewczynką na rękach.
Wskazał ręką swój stolik, przy którym wciąż siedziała Marta, kończąca swój posiłek. Zofia tym razem uśmiechnęła się swobodnie i widać było w pięknej twarzy natychmiastowe zmiany – już nie spięty jej wyraz, wyrażający złość lub nawet agresję, ale sympatię i zainteresowanie kontynuowaniem spo-tkania. Pocałowała Julkę i przełożyła ją wygodniej na lewą rękę, prawą zaś poprawiła swoje włosy.
– W takim razie jestem ci posłuszna, Filipie, możemy iść – żartobliwie skinęła głową i dodała: – Czy mógłbyś mi pomóc i zabrał to stojące na krześle nosidełko dla dziecka?
– Jak najbardziej – padła odpowiedź.
Filip chwycił w prawą dłoń nosidełko, a w drugą – wolną, prawą rękę Zofii, pociągając ją lekko za sobą w kierunku ich stolika. Bez żadnych oporów czy wątpliwości cała trójka podeszła do nieco zdziwionej Marty, która do tej pory niewiele lub prawie nic nie rozumiała z rozgrywających się za nią wydarzeń o charakterze społecznym i powiedzmy – rodzinnym.
– Poznajcie się – zwrócił się do obu pań.
– Jestem Zofia – dygnęła stojąca dotąd elegancka i wciąż młoda kobieta, wyciągając dłoń do Marty, która natychmiast porzuciła końcową fazę spożywania obiadu i energicznie wstała z krzesła.
– Jestem Marta – podała dłoń na powitanie, okraszając ten gest bardzo pięknym i zdaniem Filipa szczerym uśmiechem i skinieniem głowy. – Bardzo proszę, usiądźmy, bo przecież nie będziesz tak stała ze swym maleństwem na ręku.
Obie panie usiadły, a tuż potem Filip rozejrzał się za kelnerką, poprosił ją do stolika i także przy nim usiadł. Młoda dziewczyna w uniformie restauracji niezwłocznie się pojawiła obok nich i z uśmiechem oczekiwała zamówienia.
– Coś byś zjadła? – Filip zwrócił się z lekkim ukłonem do nowej uczestniczki spotkania.
– Polecam filet z kurczaka z frytkami i surówką – odezwała się Marta.
– Nie, dziękuję, Filipie, muszę dbać o linię – Zofia odpowiedziała pomijając rekomendację Marty. – Kawę poproszę.
Kelnerka przyjęła zamówienie na kawę latte dla wszystkich trojga i szybko odeszła – obiecała wrócić za pięć lub sześć minut. Zofia przejęła inicjatywę w rozmowie, trzymając tym razem wyraźnie zmęczona Julkę na kolanach:
– Od dawna nic o tobie nie słyszałam, Filipie. Czym się obecnie zajmujesz?
– Najkrócej rzecz ujmując – zajmuję się dzieciakami, przychodzącymi do naszej wyższej szkoły technicznej, czyli do "polibudy" w Warszawie, Wydział Chemii. Uczę ich na przykład tego, czym są wiązania jonowe.
– O, kurczę! Wiązania jonowe! A cóż to takiego? Czyżby to było jakieś pojęcie pochodzące z niezbyt lubianej przeze mnie dziedziny bardzo, bardzo naukowej, chemii lub fizyki?
Filip od razu zwrócił uwagę, że Zofia jak gdyby ignoruje Martę, zwracając się tylko niego – twarzą, wzrokiem, samy-mi pytaniami, będącymi zaproszeniem do rozmowy z pominięciem obecnej przecież tutaj trzeciej osoby dorosłej (nie licząc dziecka). Owszem, może był przewrażliwiony, ale po raz pierwszy to zauważył u niej kilka lat temu, kiedy to jego właśnie ignorowała w rozmowie z Markiem i w obecności jeszcze kogoś. Nie przypadło mu to do gustu, wtedy i teraz, a Marta też natychmiast to wyczuła i siedziała nieco zgaszona. Czyżby miała być odsunięta na bok od głównej osi dwojga rozmówców, Zofii i Filipa? Nie, nie spodobało mu się to, ale nie był jeszcze przygotowany na właściwą reakcję. Na razie próbował wyjaśniać uprzejmie i w miarę wyczerpująco, zaczynając od nietypowej strony:
– Wiązania jonowe to rzeczywiście jedna z teorii, na której opiera się chemia, ale w swoim związku z fizyką. To takie jakby partnerstwo dwóch nauk, chemii z fizyką, choć jeszcze nie małżeństwo. Żyją razem, współpracują w miarę zgodnie, ale czasami dochodzi między nimi do scysji i walczą ze sobą o przewagę. Na pewno uczyłaś się cośkolwiek o tym, Zosiu, zanim zdobyłaś maturę?
– O małżeństwie? – kobieta świdrowała Filipa swoimi piwnymi źrenicami. – Nie, o tym mnie akurat nikt nie uczył, a z partnerstwem sama próbuję sobie poradzić. Ze skutkiem takim, jaki przed chwilą widziałeś.
– Może i widziałem, choć nie mam pewności, czy zrozumiałem dobrze wasz przekaz.
Filip obserwował dziwny dla niego brak reakcji Marty, osoby zazwyczaj żywej i otwartej (na pewno bardziej, niż on sam). Czyżby podejrzewała, że coś go łączy z Zosią, co mo-gło ją niemile zaskoczyć i spowodować pewnego rodzaju blokadę psychiczną? Pomyślał, że piękna twarz i nienaganna sylwetka "Kanadyjki" onieśmielała ją, przecież dziewczynę młodszą o trzy lata. W jakimś stopniu sam czuł się temu winien, bo zamiast zajmować się Martą tkwił w nierealnym świecie marzeń i emocji, w którym do niedawna królowała bezspornie Zofia. Przecież tyle lat minęło, od kiedy zaczęła się ta jego cicha miłość czy też fascynacja niezdobytą nigdy kobietą. Oprócz dwóch – trzech najbliższych mu osób nikt o tym nie wiedział, łącznie z samą główną bohaterką i adresat-ką westchnień.
Niemniej jednak Filip wiedział i czuł, że po wczorajszym spotkaniu u Marty sytuacja ich obojga radykalnie się zmieniła, a niespodzianka w postaci wizyty Zosi w Polsce nie miała już większego znaczenia. Właśnie po raz pierwszy uświadomił sobie, że bardziej mu zależy na Marcie, niż jeszcze wczoraj mógł o tym sądzić. Dlatego dotknął jej dłoni, a za chwilę mocno ją ujął. Zaczął drugi punkt swojego wykładu, długo patrząc w jej oczy, a tylko od czasu do czasu w oczy Zofii.
– Powiedzmy, że chciałbym się związać lepiej z Martą. Cóż powinienem zrobić w tym celu? Załóżmy, że fizyka do-brze mówi, że atom pierwiastka chemicznego, zwanego Filip, ma dwa elektrony walencyjne na swojej zewnętrznej orbicie. Inny pierwiastek chemiczny, zwany Marta, ma sześć elektronów na swojej zewnętrznej orbicie. Fizyka wraz z chemią mówią nam w takim przypadku, że Marta potrzebuje dwóch elektronów Filipa, by je przechwycić i przyłączyć do swoich sześciu. W ten sposób powstałby oktet elektronowy na ostatniej zewnętrznej orbicie atomu Marta. Filip tego chce, więc dość łatwo je odda, a wtedy stanie się kationem, czyli jonem o ładunku elektrododatnim. Załóżmy, że Marta też tego chce, dlatego po przechwyceniu tych elektronów stanie się anionem, czyli jonem o ładunku elektroujemnym. Spowoduje to, że oboje się zwiążą niewidzialną dla oczu ludzkich więzią, podobną do więzi partnerskiej, a być może nawet małżeńskiej. Powstanie związek chemiczny, silnie wiążący Filipa i Martę za pośrednictwem właśnie silnych wiązań jonowych, czyli z udziałem kationów i anionów. Wszystko na podobieństwo wiązań jonowych, występujących w chemii, czego próbuję uczyć moich studentów.
– Czy potem oba pierwiastki chemiczne, zwane Filip i Marta, będą żyć długo i szczęśliwie,? – zapytała Zofia, próbując przeniknąć dość zawiłe metafory.
– Może tak będzie, choć nie ma pewności do końca. Może się zdarzyć, że pojawi się Zofia, która będzie miała również sześć elektronów na swojej zewnętrznej orbicie i to ona ze-chce związać się z Filipem.
– Może nie zechce, bo Zofia związała się już z Markiem, który ma także dwa elektrony na swojej zewnętrznej orbicie.
– Dlatego też żyją ze sobą długo i szczęśliwie?
– Oni raczej żyją już za długo ze sobą i na dodatek chyba nie bardzo są szczęśliwi.
– To czemu nie rozerwać takiego związku?
– Może dlatego, że doczekali się już wspólnego potomstwa i od dawna mają wspólne interesy?
Podeszła kelnerka, przynosząc i stawiając na stoliku filiżanki z zamówioną kawą. Marta już dawno skończyła jeść obiad, czego nie dokonał Filip (jego rozgrzebane danie z filetem drobiowym czekało na ostateczną decyzję, co z nim zro-bić). Oboje wymienili między sobą wiele mówiące spojrzenia i rozłączyli dłonie, zabierając się za spożywanie kawy.
Zofia wstała i ułożyła słodko już śpiącą Julkę w nosidełku. Poprawiła fryzurę i sukienkę i usiadła naprzeciwko Filipa, także rozpoczynając w ten sposób wspólne picie kawy.
– Dziękuję, że mnie zaprosiłeś!
– Chciałbym zwrócić uwagę, że oboje cię zaprosiliśmy, ja i Marta – odezwał się cichy wielbiciel (do niedawna) pięknej Zofii.
– Przepraszam masz rację, oczywiście! – odpowiedziała. – Dziękuję także tobie, Marto, za zaproszenie.
Marta uśmiechnęła się melancholijnie, ale na razie nie odzywała się dość uparcie. Wzruszyła tylko lekko ramionami, jak gdyby było jej wszystko jedno.
– Jesteście więc po słowie? – zapytała Zofia. – A może nawet więcej i jesteście już parą, jak prawdziwy związek chemiczny, złożony z dwóch pierwiastków?
– Owszem, jest między nami chemia i mówiąc szczerze bardzo się z tego cieszę. Znamy się z Martą już ponad rok.
Telefon Filipa zabrzmiał głośno jakimś walcem Straussa, wyrywając wszystkich z krótkiej chwilki zamyślenia nad tym, co zostało powiedziane.
– Przepraszam, ale muszę odebrać – zakomunikował ściszonym głosem, pokazując uniesiony ponad prawym uchem aparat. – Moja kochana siostra czekała na telefon ode mnie, lecz ja zapomniałem zadzwonić. Dlatego ona teraz dzwoni, więc odbiorę, bo nie wypada mi inaczej zrobić. Zostawię panie na chwilę i odejdę na bok, żebyśmy wszyscy mogli spokojnie porozmawiać – ja z siostrzyczką, panie między sobą.

https://www.youtube.com/watch?v=owYTgJEnR-4

Dodano: 2021-07-13 11:13:36
Ten wiersz przeczytano 2156 razy
Oddanych głosów: 9
Rodzaj Nieregularny Klimat Obojętny Tematyka Przyjaźń
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (8)

szadunka szadunka

Ciekawa sytuacja - z chęcią poczytam dalej.
Pozdrawiam serdecznie.

waldi1 waldi1

pięknie piszesz Krzysztofie ... do mnie siostra bardzo
mało dzwoni ...tylko dlatego że ja dzwonię do niej 8-9
razy w miesiącu ...a dziś jesz w Zabrzu u nas ...

anna anna

ciekawam co dalej

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Krystek
JoViSkA
Sławomir
Mgiełka
Jeszcze raz bardzo dziękuję Państwu za wizyty,
czytanie kolejnego odcinka i komentarze. Pozdrawiam.

Mgiełka028 Mgiełka028

Bardzo ciekawe i wciągające czytam z przyjemnością.

Sławomir.Sad Sławomir.Sad

Bardzo realistyczna sytuacja i rozmowa. Typowa
sytuacje to dwie kobiety i mężczyzna albo na odwrót.
Płcie przyciągają się tak jak jony ujemne i dodatnie.
Znakomite opowiadanie.

JoViSkA JoViSkA

Również jak Krystek przeczytałam z zainteresowaniem
szczególnie o wiązaniach jonowych pierwiastków
chemicznych :) pozdrawiam z uśmiechem :)

@Krystek @Krystek

Z przyjemnością i zainteresowaniem czytam Twoje
opowiadania. Pozdrawiam cieplutko:)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »