Wieczory w Lipnicy
Gdy zmierzch zapada,snując szarość nocy,
na niebie milion gwiazd migoce.
A księżyc zatacza łuk nad horyzontem
i oświetla wszystkie najciemniejsze
kąty.
Wtedy właśnie zapalam
trzy świece na stole stojące.
Cieszą mnie ich płomienie migocące.
Rozpalam w piecu,który ciepło daje.
Palone drewno pomruki wydaje.
Wieczór to najmilszy,bo mój własny się
staje.
A moje myśli biegną na rozstaje.
Jedne biegną do Ciebie moje kochanie.
Drugie do moich synów i wnuków
kochanych!
Komentarze (3)
Piękny wiersz:)
Wiersz nastraja. Świece zapalone i myśli biegnące.
ładnie, ciepło i pogodnie :-) podoba mi się panujący w
wierszu klimat :-)