Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Wielkamoc. - Część IV . - W...

proza. - część finalna Opowiadania Wielkanocnego...

to jest świadectwo wydarzeń, a nie opwiadanie z fantastyki lub opis halucynacji - i powstawajacych w takich stanach wizerunków nie posiadających materialnego desygnatu




Czwarta i końcowa częśc opwieści z wydarzeń i refleksji z przedświatecznego okresu i Niedzieli Wielkanocnej - zaisniałych ok. 199O-91 (2)? r. bedąca samą istotą opowiadania - njwazniejsza takze na dzisiejszy Świąteczny Dzień... - rocznicowo... - z hisoryczno-wyznaniowym odniesieniem - czyniącym - dzień... - zmarwychwstania Chrystusa - (sticte... -czas, na ile mozna ustalić - bezposrednio wcześniejszej 'nocy') bedacy (przez zmartwychwtanie) - tego wlasnie podstawą "proklamacyjną" dnia... - okreslanego - jako "Święto Zmartwychwstania" (Pańskiego) - oraz... - dla światecznego w czhrzescijaństwie dnia - wyznaczonego radośnie - na cotygodnową Niedzielę...



Nastał pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Wiktor – wiedział już niejasno, dlaczego według tradycji - Niedziela jest - a przynajmniej - powinna być - powszechnie uznawana za dzień święty - jako przywiązanie do tradycji i opowieści o zmarwychwstaniu Jezusa. Opowieść nawet kojarzył sobie terminem "Święto Zmartwychwstania", który wcześniej uważał za jekiś w sumie obcy i egzotyczny zwyczaj świętowania – z kościołów jakichś - może amerykańskich – podobny np. do Dnia Dziękczynienia.
Nawet nie wiedział - kto i kiedy "zmartwychwstał" – i po co?.. (no bo i - jakże to... - żeby ktos mógł - tak - dosłownie... - zmartwychwstać?)
- Nie zwykł się zresztą zastanawiać, nad rzeczami 'nie mającymi znaczenia' - zwłaszcza - nie sprawiajacymi przyjemności. W zasadzie – nie umiałby obu obojętnych mu Świąt (... --Zmartwychwatania - i... - Dziękczynienia ) - nie potrafilby rozróżnić, ani określić ich istoty.

Zapewne zjadł "śniadanie wielkanocne", ktore w domu rodzinnym polegało na podzieleniu się jajkiem... (– jajkiem na twardo...) – czasem nawet zabarwionym w wywarze z łupin cebuli...
- ot - tradycyjne podzielenie się - jajeczkiem - np. przy telewizji (z Szarikiem) - i w pidżamie.

Być może już wtedy - po raz pierwszy w umyśle jego – pojawiła się - istota Baranka, jako symboliki człowieka, ktory – "jak mówi pismo" - dokonywał cudów.. - by zostać - potraktoway... - sądem, szyderstwem - i... - ukrzyzowaniem. - Chyba już wtedy - niejednoznaczna i symboliczna istota baranka (jako symbolika dobra, chleba i wina, madrosci i dobrej sprawczej zyczliwosci - oraz milosierdzia - i... - niesprwiedliwosci... - i - chyba także nie tyle - poddania się... co - zrezygnowania, pogodzeniasięz losem... - i w efekcie - przez ukrzyzowanie - takiej... - ofiary) - przerosła - nawiazujacego do walorów życia... - początkowo - pomarksistowskiego - a moze disneyowskiego tochę - i sympatycznego w istocie...
- "zajaczka"
lub... - z długą chyba - i starą tradycją - "pogańskiego", - "przyrodniczego" w sumie
'kurczaczka'
- obecnego w jego domu,
jako wykonanego z żółtych 'wacików' i kawałkow drutu.- Jednak w to, ze kurczaczki wykluwają się z jajka i że wiosna - jak wskazywało mu powszechne i nie podważane raczej doswiadczenie - że wiosna co roku powraca... - przecież nie wątpił.

Pamiętał z dzieciństwa kartki świąteczne od nabliższej Rodziny - z kranoludkami – zaprzeczającymi samej swojej istocie przez jakieś niebieskie lub zielone kubraczki z czapeczkami.
- O tym, że kartki zaprzeczały istocie Świąt – nie miał pojęcia.
Wiedział natomiast doskonale, że żadnych krasnoludków
– czerwonych, niebieskich czy burych
– po prostu nie ma. Były wymysłem
ludzkim –
i o tyle nie były abstrakcją, ze konkretnie – zrobił ich figurki
jakiś Pan, aby inny Pan je sfotografował. - A po co? - żeby było ładnie.

- i żeby można było przesłać... - nie - list - tylko ładną kartkę - z życzeniami

(- Jednak te kartki - były raczej na Boże Narodzenie.)

Wiktor miał już pewnie półtora roku – i - oglądając kartki - wysłuchał przy okazji, jak się toczy w drewnie na tokarce – drewniane główki krasnoludków. Było to nawet trochę zajmujące.
Prawie zrozumiał.
prolem... - najpoważniejszy - byl - w tym... - dlaczego to - glówka (potencjalnego krasnolutka) ma być w ruchu... - a nie ostrze. (no... - to tak... - jakby on... - po cóż?
obierając kartofelki... - strugał je - na nożyku... - umocowanym w imadle...) problem cały - był - w zrozumieniu - poczatkowo - istoty operacji... - a wtórnym problemem było... - dlaczego - odwrotnie - lub nie odwrotnie - czyli - własnie tak.

- Istoty fotografii – zupełnie jednak nie mógł przeniknąć, po częsci dlatego, że mama sama tej istoty nie znała... - i w sumie - po 'toczeniu - głowek krasnolutkow' - i po lekcji - 'technologicznego rozumienia fotografiki' zmęczył się od myslenia - okrutnie - i powiedzial mamie... - że... - paka!..:):) (na razie...) - póki co... - "mam!.. - kochana mamo..." - mam... (mamo - mam... - tego...) - po dziurki - w(?)

- "dosyć!".:):) - uf...

Tochę więcej światła na zagadnienie – rzucił po powrocie skądś... (chyba z kursów maszynistowskich?..) - tata. - I wkrotce... - Wiktor – w ogólnym zarysie poznał pojęcie naświetlania a także chemi – zarówno jako procesu w fotografice – jak i istniejacego - jako tak... - nazwanego(!) - przedmiotu nauczania. - w szkole. (to także przyszło mu dość ciężko) - bo co miał Zygmunt do jakiegos wiatraka - czyli do chemmi i siódmej klasy w podstawówce?

Powróćmy jednak do Świąt... – bo kogo interesuja doświadczenia dziecka z grudnia 56 r. - doświadczenia małego - nieochrzczonego bękarta.

- Czy był, czy nie był nieślubnym dzieckiem – być może się jeszcze wyjaśni. - Rodzice – do końca trzymali się linii, że Ślubow Kościelnych – nie było. Wiktor wie, że jedynymi świadkami - ślubu jakiegoś... - ( bo - przecież... - jakiś - musiał być)
– było dwóch niewiadomych kolegów Ojca – podobnie jak on – podchorążych ze szkoly oficerskiej. Prawdopodobnie - wszyscy trzej byli już wytypowani na przyszłych oficerow Informacji. Żadnej rodziny, żadnych zbytecznych znajomych, żadnych przyjaciół.

– Czy w ogóle był jakikolwiek ślub?..

Panna Młoda - matka Wiktora - była sierotą, a rodzice jego ojca - poznali ją już po ślubie - pod wieczór - jeszcze chyba tego samego dnia, wraz z informacją, ze to jest ich synowa. - Jednak – po pięćdziesięciu latach – po zmianach ustrojowych - przyszedł do Rodzicow list z Kurii Biskupiej – dyplom gratulacyjny w okrągłą - 50-tą? -rocznicznicę Sakramentu... - Jednak "staruszkowie" Wiktora – szli dalej w zaparte. Ojciec zwłaszcza - śmiał sie, że coś się Panu Biskupowi musiało pomylić.

- Wracając...

Zakładamy, że Wiktor podzielił sę jajeczkiem, a może nawet uczestniczył we Mszy Św. (choć to jest już bardziej wątpliwe) - w powtórnie wyświęconym - i - oddanym dla wiernych Kościele Garnizonowym. Przez osiedle, przez bramę boczną i las – udał się na grób Zygmunta, którego długo uważał za rodzonego brata.
Wiktor nie wiedział, że Ojciec jego – poślubiając Janinę – przyjął na utrzymanie i wychowanie jej wiele lat młodszego brata. Mama i wujek Zygmunt – w latach okupacji – w dzieciństwie – zostali sierotami. Zygmunt zmarł młodo w wieku chyba 52 lat i był pochowany na rembertowskim cmentarzu.

Wiktor odnalazł grób i oddał się krótkiej ceremonii: zapałki, znicze – ogień.
Odczytał napis na płycie i odmówił - traktowaną jako tzw. - jedynie - dobre - i - albo - naiwne... życzenie - albo - podyktowane w zasadzie - przyzwoitoscią? - tradycją i wychowaniem... - jednak... - w istocie - nierozumne... - czyli... "pobożne" życzenie - krótką modlitwę... (z początkiem pojmowania) - "Ojcze nasz...), zakończoną kilkakrotnie – po częsci znaną mu już... - formułą - "Wieczne odpoczywanie...".
- Uważał, że przez poszanowanie... - tak być powinno. Pożegnał się z Zygmuntem – jak z bratem i bliskim żołnierzem, o którym wiedział, że uparł się, aby wojsko opuścić – jako szeregowy.

Ruszył w stronę furtki wychodzącej na drogę przez las – najpierw w kierunku północnym, a następnie – między grobami – na wschód. Odczytywał imiona i nazwiska pochowanych. – Była tego – jak na każdym cmentarzu – rozmaitość.
- To już historia...
- Poszukiwał znajomych zmarłych... - lub... (pochowanych) z pokolenia rodziców - przważnie wojskowych i z ich rodzin... - ale - takze rowiesnikow - kolegow... - i koleżanek... - z przedszkola, z klasy... - z "podwórka". Zwykle – groby przystrojone były kwiatami, płonęły znicze.
Po swojej prawej stronie – minął nieodświeżony kwiatami grób.
- Minął – o jeden – dwa nagrobki – i - własnie ten grób wydał mu się szczgólnie opuszczony przez ludzi i smutny.
"W tył zwrot!" (- przez prawe ramię): musi zapalić świecę – choć jedną. Spojrzał na pusty nagrobek – i w tym momencie – jak za naciśnięciem pilota – na nagrobku zaistniało bogate wystrojenie: duża gałąź jodłowa ze wstążkami, długa na pięćdziesiąt centymetrów – a na niej... - płonący znicz... - w kształcie leżacego na gałązce... - Wielkanocnego Baranka. - Szok!!! - szok. - I jeszcze raz – szok!

Zaniemówił!

- Rozglądał się za innym "pustym" - nieprzystrojonym grobem... - Bo przecież wiedział! - widział!.. (- bez dwóch zdań - widział!
bo i podważać, że widział "pusty" grób - jeszcze nie począł)
- bo przecież - widział... - na własne oczy. - Ale
– w pobliżu – takiego grobu nie było. - Ani jednego.
Z niedowierzaniem – podchodził do nagrobka: czy wydawało mu się, że grób był pusty? - czy jednak... – nie wydawało mu się? - że dopiero na jego oczach... – zaistniało całe to - dość bogate nagrobne i radosne wystrojenie.

Wyszeptał być może krótką modlitwę? lub przeżegnał się? – czyniąć znak krzyża... - Nie pamięta. - Możliwe.

Po pochyleniu się nad grobem – badawczo oglądał leżącą jedlinę i – zwłaszcza - Bożego Baranka. Wosk jego był rozmiękły, jakby palił się od dłuższego czasu
– i... - to..
– to dopiero przyprawiło Wiktora w zdumienie: płonący knot "wykonany był"... - z jodłowej igły. - Nie było nawet śladu... - nawet śladu – jakiegokolwiek innego knota.
- Choć w szoku – cały czas był bardzo krytyczny i przytomny- bo... -: ten knot! - ten płonący knot! - z jodłowej igły – płonie! - to - chyba tylko po to... - aby Wiktor – nie mógł zbyć samego siebie i swojego zdumienia - stwierdzeniem o dwukrotnym - w funkcjnalnie logicznym ciągu... - wzrokowym przewidzeniu lub o jakiejś - logicznie funkcjonalnej - użytkowej niemal - halucynacji.
Ponieważ dalej nie działo się nic, co byłoby nadzwyczajne – w końcu - podniósł się z kucek, i poszedł - jednak... - nie przez las... - tylko - w prawo... – do głownego wyjscia z cmentarza - i - dalej - chodnikiem wzdłuż brukowanej ulicy - w kierunku domu.
Po drodze rozważał niesamowitość... - dumając - dlaczego
– i czy rzeczywście się zdarzyło...
(bo niemożliwe!).
- Ale także i to, że knota z jedliny żaden człowiek nie zrobiłby... - bo po co? - a jeśli... – knot nie mógłby płonąć dłużej - tak długo, by wypalić połowę baranka – rozmiękczając jego prawie całość.

Ja także powiedziałem Wiktorowi, ze jedyny sens tego knota był taki, ażeby mógł i musiał w końcu - uwierzyć... - tak w Pana Boga, w Zmartwychwstanie... - jak i w samego siebie...

że to niemogła być - żadna - schizofrenia


- Wiktor – po częsci był już przygotwany do zmiany marksistwowskego światopoglądu o wieczności materii - w pojęciu... - z czasów - powiedzmy... - już wspomnianego "klasyka" - czy - powiedzmy - na poziomie z lat stalinizmu, jakie powszechnie znamy - i postanowł właczyć do swoich zasobów przekonanie, ze "cuda" – zdarzały się... -
nie tylko w dobie Chystusa - w którego nie wątpił, ale – także w XX-stym wieku – i to może - całkem przypadkowym - i (lub) - nieprzypadkowym ludziom. Wiktor mówi, ze im więcej lat od wydarzenia – tym bardziej szuka pokrętnych wytłumaczeń, ale – jednocześnie – co raz mniej wierzy w swoją schizofrenię. Jednak aktu bezprzyczynowego - samoistnego stworzenia (stania się) materii, bądź 'teleportacji' nie potrafi sobie wytłumaczyć.
- Inne rozwiązania zagadki wydają się jeszcze mniej prawdopodobne.

Sam baranek - jak przystało na wielkanocnego...

(- a nie... - jak to piszą(?) ostatnio*... - łamiąc tradycję, poszanowanie wyznaniowe i zasady pisowni i - zasady prawa... - Baranka(?).. (vel?..)
- "Barana"(?!) - "Wielkiej Nocy"*)

- baranek
- pokrycie miał częsciowo wielobarwne - tak, jak te... - sprzedawane (- z cukru), ale masa jego składala się wyłącznie z białokremowego wosku - a może stearyny.

- Rozważając... - powrocił do domu...

O wydarzeniu (i refleksyjnych zastanowieniach...) – nie wspominał... - i nie mowił... - nic... długie lata

(aby nie narazić się na nieprzyjemne uwagi...)

- po części
– takze dlatego... - aby nie martwić Rodziców,
że znowu zwariował.

03.06.2019 r.


* przypisek z dnia 17. o4. 2022 r. (Niedziela Wielkanocna):

w dniu wczorajszym - w tvp-info - prowadzona byla - tlumaczonana język polski - rozmowa ze - spiewakiem... - światowej sławy - 'tenorem' (blokada pamieci... - sorry - z 'tenorem' - (!) - Jose Carreras!)- tłumaczona na język polski.

Tekst pisemny tłumaczonej rozmowy - przedstawony został w formie jedynie chyba? - prawidlowej... - i podstawowej: odnosnie okolicznosci (czasowej okolicznosci) wizyty i koncertu z udzialem piesniarza. - -Zastosowano termin... odnosnie czasu światecznego... - wynikajacy... - z jednoznacznie - z okreslonych rodzajowo i terminologiczne świąt - jak czas (szczegolny) (tu - po częsci - moje rozumienie tresci zapisu) - joko świąteczny - czyli... - "wielkanocny".
Tlumaczenie - w wersji fonetycznej (tekst mowiony) - odnosił się do jakiegos [świętownia? lub obchodzenia? - świąt (czasu?)] - sytuacyjnego czasu realizaccji - wizyty i koncertu... - jako okolcznosci... - "Wielkiej Nocy". (Transmisja tvp - jaksadze...- 'na żywo' - w Niezielę Wielkanocną - w godzinach wieczornych...)

Moze nieistotny w tej okoliznosci - ale moze - przypadkowo - znamienny - przypadek... - użycia dwu - róznych terminow znaczeniowych - w odniesieniu - do tlumaczenia - zdaje się - tych samych słow wypowiedzianych w j. angielskim

pimmum non nocere!
- przede wszystkim... - nie szkodzć!

co do zdarzajacego się zamieszania terminologicznego - cóż się dziwić - podstawowemu pomieszaniu pojęć - gdy... (cyt. z Internetu - z powołaniem się na osobe z tytulem prof.) - w Internecie - przytacza się - wytłumaczenie, ktore w zamieszczonej - poniżej - powielonej w identycznosci postaci... - powodowac moze - jeszcze większy balagan myślowy - i - może nawet - namowę do niepoprawnosci:

0:00
Wielkanocne dylematy językowe (Co w mowie piszczy?/Trójka)
DODAJ DO PLAYLISTY

+
– Jeżeli mamy słowo "Wielkanoc", czyli rzeczownik pisany z wielkiej litery, to słowo "święta" piszemy z małej. Można, oczywiście, zapisać je, ze względów uczuciowych wielką literą, ale nie jest to najpoprawniejsza forma. Co do "Wielkiej Nocy" i "Wielkanocy", to obie formy są poprawne – tłumaczy prof. Kłosińska.

***
nie wiem, co twierdzi w przedmiotowej sprawie - prof. Kłosinska - ale doslowny cytat - z trescia podpieraną Jej tytulem naukowym i Jej nazwiskiem - to... - gdyby to moglo być - smiechem na sali... (skwitowane...) - to w porzadku. - ale - to... - zgroza! - kompletny brak wiedzy - i logiki - (zaprezentowany przez - 'wyjasniaczy'). - Pomieszanie i nieznajomosc objasnianych pojęc - oraz nieznajomość zasad dotyczących stosowania odnośnych terminów... - wychodzi... po stronie 'tlumaczycieli'... - miedzy literami i słowami zapisu. ('wyłazi' - niedelikatnie mowiac.. - z niejednego punktu widzenia) - czyli z niejednego podstawowego kirunku - podstawowej analizy.


W kotekscie starorzymskiej zasady...

- primmum non nocere

- jak najbardziej - akceptować moge - (i powinieniem...) treści świąteczne... - ponadwyznaniowe... - i - dziekując wdziecznie wladzom samorzadowym miasta i wolontariuszom za paczke z wilkanocnym poczęstunkiem (domniemywam - dla stosunkowo uboższych lub - potencjalnie - samotnych) w zgodzie z tradycją Wielkanocnej Niedzieli - również za kartkę okolicznoscową - skreslona chyba - autentyczne - rączką jakiegos utalentowanego dziecka.

- ot - radosna karka z pogodnie usmiechniętym zajączkiem (juz w pełnej - wiosennej i zajaczkowo-wielkancnej - oraz dziecięcej akceptacji)
- z zielonym odręcznie zrobionym - 'flamastrowym'... - napisem ' "Wesolych świąt"... - być moze - przekazanej - w nieznaej mi wielokrotnosci - tak, jak nakazuje - dobry zwyczaj.. - nazywany - "etykietą" - innym - wielu innym osobom - obdarowanym wielkanocnym śnadaniem... (+) - w ramach ludzkiej życzliwosci i pamięci o potrzebujacych

- Calość - przeciez bardzo sympatyczna i ciepla - oraz - dla wielu... - zyciowo i światecznie - uzyteczna...
- pogodnie dziecieca - i zdecydowanie - wielkanocna... - w zgodzie z tradycją polską, chrzescijańską i europejską... - i - jednoczesnie - ponadwyznaniowo... (amoze nawet - zwyczajnie - pozawyznaniowo) - z racji swiąt:) - na okliczność - wolnego od pracy :):) - Poniedziałku:))))

- calosciowo... (- wraz z kartką... tudzież - kilkoma wiktualiami - na codzienność) ralizacja - dla kazdego potrzebującego... - chyba - takze w te dni - świątecznie... - sympatyczna.

Pisane z malej literki - po dzieciecemu - wazne dla wszystkich - 'święta' - ładnie podkreslone zielonym wiosennym kolorem - możemy przyjać - z uśmiechem i podziekowaniem - świadomi i tego, że jednostkowym - i mozliwym... - i dobrym! - (najrozmaitszym) świątecznym odniesieniom - nie umniejszy
- potarktowanietych tych Świąt
- swiat - z przeznaczeniem dla wszyskich... - i dla kazdego -
z wielkiej litery.

osobiscie - jestem przekonany, ze pomijanie - przez instytucje samorzadowe - i - odpowiedni - samorzadowy wolontariat - fomalnoprawnej istoty swiąt (tych lub innych) nie nalezy do dorego obyczaju...
- i...

niemowienie o takich zjawiskach - przez osoby swiatopoglądowo otwarte, ale - osobiscie - kierunkowo określone - w nizaleznosci od ich wyznania - nalezy raczej do reagowania zawstdzonych... - zażenowanych nieuswiadomieniem spolecznym i prawnym - w ramach spolecznosamorządowych realizacji oraz - do proby prowadzenia dzialan - nawracajacych (naprowadzajacych) - na utrwalanie i budowanie spoleczeństwa wzajemnie życzliwego, swiatopogladowo - pozytywnie otwartego - bez urazy i ksenofobii takze - a moze - zwlaszcza... - względem ludzi i wartosci chrzescijańskich oraz innych z ich religijnym powiazaniem, wynikaniem i skutkowaniem... powiąznych - z rozmaitą
funkcjonalnoscią spoleczna i rozmaitym przeznaczeniem... - wartosci nie będacych - stricte - chrzescijańskimi a moze - ponadwyznaniowymi, ogolnoludzkimi... - ktore to wartosci - poparte wiedzą, zrozumieniem i wzajemnie - dobrą wolą - nikomu szkody ani ujmy - przynosić nie powinny - i - jak się wydaje... - w szczególnosci...
- przy wzajemnosci poszanowania wartosci ogolnoludzkich - i zrozumienia możliwosci nadużyć i nieporozumień swiatopogladowych - przynosić szkody nikomu nie powinny i chyba - przy państwowoprawnej i samorządowej roztropnosci - jakichkolwiek szkód ani ujm, ani jakichkolwiek nieporozumień - ani stwarzać ani przynosić nie będą.

za wielkanocną paczkę - jak za kazdy mily upominek - diekuję. - aż się boję powiedzieć... - Bog zapłac! - za wszystko dobre - i szczęść Boże!..

bo - strach pomysleć - osoby majace - chyba trudnosci z uswiadomieniem (jakimkolwiek chyba w miare pelnym uświadomieniem - czegokolwiek...) - sklonne są - poczytywać takie slowa za obrazę - ich osobiście, dobrego obyczaju - obowiazujacego prawa - a nawet - sklonne są taktowac takie słowa (- 'szczęśc Boze' - 'Bog zapłać' - "z Panem Bogiem') jak szyderstwo lub osobiste ciemniactwo.

takwiec - z calego serca - dziekują - i... - z Panem Bogiem!...



:) - Moze tylko Weganie:) - nie skonsumują wielkanocnej kielbaski z cebulką...:):)

- no i żurku:) - z jajeczkem i z kielbaską trochę żal...:) - a pisanki...:) - jak kto zechce... - to może i poczekają do nastepnego roku:):)


Chrystus zmartwychwstał! - zgodnie z tradycją... - radujmy się... - smacznego!

- wesołego Alleluja:)




calość (łącznie z tytułem "Opowiadanie Wielkanocne") - ukonczone... w powyżej przedstawinej postaci - w... - (w)?{W}ielkanocną (n)?{N}iedzielę - 17. 04. 2022 r.

Dodano: 2022-04-17 09:04:29
Ten wiersz przeczytano 1270 razy
Oddanych głosów: 3
Rodzaj Biały Klimat Refleksyjny Tematyka Wiara Okazje Wielkanoc
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

JoViSkA JoViSkA

Witaj Wiktorze i IV część przeczytałam...wszystkie
ciekawe, ale najbardziej przypadła mi do gustu część
pierwsza...w ostatniej jest za dużo kłębiących się
myśli i wątków, które rozpraszają, przez co musiałam
przeczytać tekst dwa razy, aby go trochę ogarnąć...nie
trzeba być chorym na umyśle aby doświadczyć cudu, a
cuda się zdarzają :)
Pozdrawiam ciepło Wiktorze i życzę radosnego
świętowania :)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »