W wielobarwnych czarach nigdy...
Można śmiało go nazwać rozgryzającym zakątkiem, ale też i tym który skrzydeł radykalnych dodaje.
Jego moc bezbarwną niemocą stała się
tam gdzie rozpadł się mit kąsający
by podkreślić to co prawdą nie może być
a jednak jest
i skrzydła najostrzejsze ma
nie tylko we mgle
w tej przypominającej ogon klątwy
ogon wymiatający owocowy świt
śmielej niż piejąca rzeź
piejąca nie tak jak gra
Nawet nie tak jak jej fragmenty
zagrabne i z kataklizmem ciernistym
splecione
chyba przy najostrzejszym demonie
przy tym którego cechuje dystansu brak
brak syczący jako wrak
dla wielu święty
Dla niektórych opętany na gęsto
nie za miłe szkła kawałki
za te zagadkami polewające
częściej niż naostrzona skała
doprawiona upitą klęską promienia
tam gdzie nikt nie tanczył z lukrowaną
pięścią
tak jak słodki zakątek w pył starty
przy mściwej klątwie
nigdy nie pływającej w wielobarwnych
czarach
w tych rozsmarowujących zaraźliwą wypowiedź
strumienia
Komentarze (6)
Ładny wiersz taki dynamiczny, pozdrawiam cieplutko
Ładny wiersz taki dynamiczny, pozdrawiam cieplutko
...słodki zakątek w pył starty...szkoda bo był taki
słodki.Pozdrawiam.
nieziemską masz wyobraźnię..skąd bierzesz takie obrazy
w swojej głowie? podziwiam :)
Ładny, dynamiczny wiersz . Plusik leci :)
ostro i demonicznie...
Chili jadłeś na śniadanie?...:D