*****
Choć nieraz z marną nadzieją
Przyszło mi otwierać drzwi nowemu dniu
Podtrzymywać przy życiu rozszarpane
marzenia
Bez wiary pamiętam stałam bezczynnie w
miejscu
Czekając na cud
Myśli uświadamiały mi nieustannie
Moją beznadziejność i słabą wole
Podniosłam się jednak
Odważyłam spojrzeć w oczy
Temu czego się bałam
Przezwyciężyłam strach
Dlaczego teraz nie potrafię odejść od
Ciebie?
Samotności oblicze straszne
Odbiera chęć bycia
Może dlatego oszukuje samą siebie ile dla
mnie znaczysz
Stworzyłam wyimaginowany obraz Twojej
osoby
I wmawiam sobie codzienne rano że Ci
zależy
Znam prawdę
Lecz odejść nie potrafię
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.