* * *
przemaszeruję dni ostatnie godnie
sam
bez wiary
błagań
o rozgrzeszenie
czyściec
niebo
już nie nauczę się niczego
bo kara musi być dotkliwą
a taką niebyt jest i basta
zimna Syberia
pełne
jasne
rozczłonkowany na atomy
blady
nikomu niepotrzebny
malutkie rączki
wyciągnięte
z dziecinnych lat
w kierunku...
...właśnie
łat i zguby
żywota, które zwiesz niechlubnym
Komentarze (6)
Intrygujace rozwazania nad zyciem a zbudowany klimat
rzeczywiscie smutny..brrr
ciekawy, intrygująca Syberia, choć piwoszem nie
jestem:)
Dlaczego nie ma tytułu. Trzy gwiazdki to za mało jak
za ten wiersz :)
wiersz całkiem ok ale treść.. hmm mam odmienne
zdanie.. to rozczłonkowanie na atomy i niebyt w
kontekście niechlubnego życia... śmierć jest
zbawieniem.. pomyśl że kiedy przestajesz istnieć,
przestajesz dążyć do spęłniania się, do gromadzenia,
do przezywania.. nareszcie jesteś wolny.. wolny od
wszelkich Potrzeb.. w tej głuchej pustce odkryć można
włąśnie paradoksalne spelnienie się... ( przez chwilę
myślałem że do każdej zwrotki przypisane jest inne
słowo pod spodem które ma zmieniać tok myslenia ale
zawiodlem się.. )Od wielkich.. oczekuje się wielkich
czynów
Bardzo interesujący wiersz,dobrze napisany.
Pozdrawiam
Ale ciekawy wiersz! Jestem pod olbrzymim wrażeniem.
Pomysłowa kompozycja, może kiedyś coś zaczęrpnę za
pozwoleniem oczywiście. Pozdrawiam cieplutko :)