Wiersz sześćset piędzięsiąty...
Jako człowiek zdrowy
chce po rozum pójść do głowy
wszystkich pozbyć się żali
by mnie mogły przytulić
wszystkie tego świata radości.
Śmierć nikogo nie oszczędzi
taka jej już robota
jeśli ktoś ją zwolni
jak dostaniemy się do raju.
Gdy do mych drzwi zapuka
sprzedawca szczęścia
ja mu drzwi nie otworzę
bo szczęście kupne
mnie nie uraduje.
Wciąż patrzę i się dostrzec staram
tę miłość darmową u ludzi
przepraszam niestety miłości za coś
widzę więcej a może jestem ślepy.
Komentarze (3)
Prawdziwej miłości nie można kupić...a reszta to tylko
substytuty...
Pozdrawiam :))
Trochę jeszcze to i tam.
Teraz kasa jeno i phone.
Głos mój i szacun jest twój!!!
Miłość za coś to już nie miłość ale rzeczywiście, dziś
trudno dostrzec tę prawdziwą.
Pozdrawiam serdecznie :)