wierszyk okolicznosciowy
Dla Roberta Masztalerza. Pozdrawiam wszyskich, ktozy bylismy razem (laczne z naszym pracodawcą - Panem A.) - i laczne z mlodziutka wtedy -nizwakle saympatycna Natalią K. która zawitala na króciutk
Dla Roberta Masztalerza. Pozdrawiam
wszyskich, ktozy bylismy razem (laczne z
naszym pracodawcą - Panem A.) - i laczne z
mlodziutka wtedy -nizwakle saympatycna
Natalią K. która zawtala na krociutko.
wierz dla naszego menadzera , kolegi i
przyjaciela - Mariusza B. - zaginał mi. -
dla Natalii - po latach - napisalem
kilka.
Wiersz okazjonalny:
wiersz napisany dla mojego bliskigo kolegi
(będacego jednoczesnie menadzerm
nadzoruujacym) – bylismy razem – w ramch
dorze funkcjonująego zespolu – i
podejmowlsmy oproby – z pelna naszą
akceptacją ról spolecznych – funkcjonowania
caloscowo – jko zespol przyjaciól i
uczciwych prconkow - z wzajemnym
poszanowaniem ,z poszanowaniem –
szanujących nas pracodawcow – w odniesieniu
jenostkowym jak i zespolowym, - spotykalo
się to z uszaanowanem podmiotow
zatrudnaijacych – jako podmiotów prawncy
opartych o wlasnosc induwidualna – i mialo
– jak się wydawalo – moc trwania.
Dwukrotnie jednak – spotkalimysię z
przeszkoda – w postaci zaprzestania
dzalalnosci gospodarczej przez
zatrudniające podmoty z przyczyn
pozekonomicznych, z uwage na zmiey w
odniesieniach osobistych tych podmiotow,
ktore sprawialy ,ze dobrze sprawdzającesię
dzalanie gospodarcze – zatracilo sens
osobisty, leub stlo się osobiscie –
besensowne spolecznie
Dziś – Roberta imininy.
Starzy ludzie – mowią juz o tym,
że kto z dobrej zrobiony jest gliny
ten – pokona wszyske klopoty.
Wierszyk nie jest szyty na miarę:
jak ciasne ubrano uwiera.
- Kto ma warkocz – jak chiński mandaryn
- o tym – chacałbym napisać... (–
poemat?)
Mowa – srebrem. - Milczenie jest
złotem...
- a melodia – jest z Ducha poczęta.
- Komu trudno jest chodzic – piechotą
- nich fortuna go niesie w swych rękach.
........................................
(a w oddali – jak Pałac – stoi
piekny miraż – z tysiącem klamek.
Tan ma klucze... - kto się – nie boi
- ostatni – wejść na tan zamek)
7. 06. 1996 r.
Komentarze (9)
Myślę, jak Michał.
Świetny wiersz, Wiktorze.
Ale, niestety... I konstrukcja z dobrej gliny nie
pokona czasem wszystkich problemów...
Pozdrawiam serdecznie, dobrej nocy, Wiktorze :-)
Mihale! - to niebylo jakies przekananie, o przyszlym
sukcesie. pewne rzeczy - okazywaly się niemozliwe - na
wstepie, inne - spotykaly się z calosciowym dobrym
przyjęciem. Ostatnie - zdecydowanie jescze calosciowy
nasz akord - zabrmial wraz zostatecna deczją pewnej
iwestorki, ktora wszystkich nas zatudnila na czas u=do
ukonczenia inwestycji, w ktorej chcielismy i meliśmy
razem pracować - jej corka postanowila ostatecznie, ze
rete zycia spęzi w klasztorze. - konczenie inwestycji
stcilo dla inwestorki sens: m azaproponowala zmane
ptracy - z tymcasowego pracownika handlu - na
pracownika przyjemnen restauracji - funkcjonującej od
dawna, jednak z uwagina koniecznosc dalekiegodojazdu -
z prpozycji nie skorzystalem - i podjąlem się innych
realizacji w ramach gastronomi i przedsięwziec
pokrewnych.
Pozdrawam serdeczne:)
czytam jako oddzielne cztery fraszki o życiu.
Miły prezent imieninowy. Szkoda tylko, że tak silna w
nim wiara w sukces nie sprawdziła się.
czyli bardzo podobne niczym lustrzane odbicie; zdarza
się w życiu, tak jak podobieństwo ludzi.
Pan A. to ktos inny (bez lierki B) - byl zresza
jedynie spiritus movens dla calosci - a nie podmotem
zatrudniajacym formalnie - i zmana jego osobistego
usytuowania - i - jakichs nowych mozliwosci
(zapotrebowaniia ralizacyjnego) - wbew temu ,co
wiedzielismy - stala się chyba prawdziwa isota i
przyczyna zaprzestania formalnego dzalania podmiotu, w
ramach którego bylismy, - Zwyczajna dobra
gastronomia:)
a mój szef A. z dodatkiem B. nie żyje.
Mario! - jak bardzodecydująca o moich przyslych
odniesienaich okaze sie istiejąca wted - i
potwiedzająca się relacja i z ludzmi, i - jak się
uriwe - jako funkcjonowane we wzajemnosci - nie
bylismy wtedy w stanie przewidzic,-O Natali (która
zawitala wakacyjnie - ze swierzutka magistrka -
wiezielismy, ze jest na cwilke ,dla otarcia się w
swiecie ludzi pracujacych - i dla ektkniecia się z
tzw, zycliwa pracowniczą normaloscią, - inni - poszli
tam, gdziemoili, ze beda się starac -jescze inni
-poszli tam,gdzi ktos mowil ,ze moze pójdą. - Moja
mozliwosc skontaktowania sie - ulegla zakonczeniu - o
innych - nic aktualnego nie wiem. - Ot - zycie...
znam pewien przebieg wydarzeń, który jak ulał pasuje
do przeczytanego powyżej, choć nie znam Natalii;
czyżbym była w tych szerokościach geograficznych i
przeglądała papierzydła?...