Wilk morski i szczur lądowy
Na horyzoncie widnieje zarys łodzi...
To jacht żeglarza samotnika.
Po długich miesiącach na morzu,
wraca stęskniony do macierzystego portu i
do rodziny.
A tutaj czeka na niego zła wiadomość...
Rodziny nie ma - wypadek na
autostradzie!
Ukochana żona i dwaj synowie - jadący na
powitanie męża i ojca - zginęli.
Nie tak miało być!
On, walczący z przeciwnościami losu,
z chorobami i morskim żywiołem,
wraca cały i zdrowy, a oni zginęli,
bo jakiś szaleniec, po zażyciu alkoholu
i środków odurzających,
zderzył się z ich autem czołowo,
jadąc pod prąd.
Zabił, ale ocalał...
Morderca ocałał?!
Ktoś powie: - Miał chłopak szczęście.
A oni nie zasługiwali na szczęście?
Teraz wilk morski stał się codziennym
bywalcem cmentarza - miejsca spoczynku
swoich najbliższych.
I choć żeglowanie wciąż ma w sercu - na
morze już nie wróci.
Zacumował na dobre w porcie przeznaczenia,
a nie tak daleko stąd,
"szczęściarz" odsiaduje karę za
spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym.
Gliwice 12.11.2021 r.
Komentarze (5)
Bardzo smutne, refleksyjne wersy.
Zdrowych, spokojnych, radosnych Świąt
oraz Szczęśliwego Nowego Roku, pozdrawiam ciepło.
Tak niestety bywa
zdarzenie z mojej okolicy:
biznesmen wracający z imprezy (na haju) w 'wypasionej
bryce' gdy zjechał na sąsiedni pas i zabił 2 kobiety
(po czołówce) miał JESZCZE pretensje że "jechały w
trumnie na kółkach"...
Smutny i niestety pełen realizmu wiersz, pozdrawiam
weekendowo.
Smutne bardzo, ale takich historii, niestety, sporo...
A każdy, kto wsiada do pojazdu pod wpływem jest
potencjalnym zabójcą. I nawet, jeśli, dzięki Bogu, nie
spowoduje wypadku, w którym ktoś straci zdrowie lub
życie, taki czyn powinien być traktowany, jak
usiłowanie zabójstwa. Bez litości dla takich
kierowców!
Pozdrawiam serdecznie, Bereniko.
Przed chwilą byłem u grusz-eli. Napisała, że nadzieję
zastępuje nam dziś obliczanie szans. I następny wiersz
mówi mi, że to nie jest prawda. Czasami wydarzy się
coś bardzo mało prawdopodobnego, a coś, czego
prawdopodobieństwo jest znacznie większe, nas ominie.