Winda w bok
Tik lewego oka, w nocy miganie,
morsem płynie zagubiona głowa.
Zapomniany język - trzecia para
naderwanych mięśni - bełkocze,
że nie potrzebuje wcale,
perwersji codziennych wrażeń.
Wejdź do diabła!
Bo prosi łzą ściśnięty,
pasterz przetrzebionych baonów.
"Nie lękaj się" - wiara opadła,
w wytarte podeszwy
omdlałych przechodniów.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.