Wiosenny poranek
leżysz obok.
oczy twoje milczą,
usta twe zamknięte,
policzek patrzy w poduszkę...
światło księżyca odbywa
nieskończoną wędrówkę
po twej gładkiej twarzy
lecz ty wcale nie czujesz się
podeptany.
a gdy już zabłyśnie jutrzenka,
wstaniesz i z kawą
w spracowanej dłoni
będziesz stał w oknie
podziwiając na przemian
słońce, to znów pierwszego
krokusa.
/mojemu przyszłemu mężowi/
autor
aph
Dodano: 2005-04-18 17:39:47
Ten wiersz przeczytano 755 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.