„Wiosna i Wiatr”
Moja propozycja na sztukę teatralną - szkic.
Narrator:
Gdzieś zagubiony w liczbach, dokumentach i
sprawach,
W ciągłym pośpiechu i wielkich, czy zdążysz
obawach.
Znudzony i zmęczony, chciałbyś może rzucić
wszystko
I gdzieś wyskoczyć na chwilę, gdzieś nie
daleko, blisko.
Lecz, jak to bywa niestety nie stać cię na
takie luksusy,
Bo twoje życie ma same, jak się wydaje
tylko minusy.
Ograniczenia, obowiązki i jakże szara
rzeczywistość,
To nieuchronna w sposobie myślenia, jakże
naiwność.
Uciążliwa niezmienność może oznaczać chęć
zmiany,
Jednak uporczywa myśl zadaje sercu
niepewności rany.
Zawsze obawa przed nowym budzi lęk o ostoję
zasady.
Na upór, lenistwo, brak wiary na ogół nie
ma rady…
Odruchowo ocierasz czoło w geście
zmęczenia.
Zamykasz oczy i oddajesz się w otchłań
marzenia.
By po chwili wątpliwość. Czy to sen jednak,
czy jawa?
Delikatnie po cichu, czy ktoś oto nagle się
zjawia?
Czujesz, jakby szept zaledwie pocałunku
złożonego,
Na twoich ustach, jakże nagłym zjawiskiem
zdziwionego.
Czujesz jeszcze ledwie, jakby babiego lata
muśnięcie,
A na twarzy delikatne promieni słońca
draśnięcie.
Otulony woalem zmysłów jeszcze w szoku
uśpiony
I tak fantazji napojem do nieprzytomności
upojony.
Pod wpływem magii chcesz, aby ten stan
trwał,
A świat i wszyscy ludzie na sto lat w nim
zamarł.
Chciałbyś, aby rozbłysły wszystkie gwiazdy
na niebie,
By mieć te chwile na zawsze i tylko dla
siebie.
Wspominasz, jakże troskliwie ów pocałunek
radości
I już czujesz, jak na nowo powracają
namiętności.
Rozmarzony stajesz się lekki, jak wiatr
wiosenny,
Czujesz się świetnie i nie jesteś już wcale
senny.
Unosisz się nad tym wszystkim, co
porzuciłeś.
Nowe możliwości chętnie i szybko
polubiłeś.
Niczym nieograniczony w przestrzeni to tu,
to tam
Lecisz niczym wolny wiatr lecz już nie
sam.
Cóż to patrząc pod słońce nie widzisz
twarzy.
W twoich myślach wątpliwość, czy to ona się
waży.
Jej włosy znów delikatnie rozwiane
smagają
Po twojej twarzy miłe doznania rozkoszy
dają.
Kto to jednak? Znów powstają tu pytania.
Jakże do nikogo nie podobna ta nadobna
łania.
Wiesz, że młoda, piękna i pachnąca
kwiatami.
Czasami czujesz, jakbyś ją znał
chwilami.
Jest, jak ktoś ci bliski, ciepły i
serdeczny,
Do osiągnięcia szczęścia i spokoju
konieczny.
Teraz stoisz tak blisko twarz przy
twarzy.
Każdy o takiej romantycznej chwili
marzy.
I boisz się wziąć ją tak po prostu w
ramiona,
Aby się nie spłoszyła lub nie była
zdziwiona.
Chociaż to ona pierwsza cię
sprowokowała,
Ciebie prawie do nieprzytomności
pocałowała.
Chciałbyś choć spojrzeć jej w oczy czule
raz
Nim minie pryśnie ten fantazji uroczy
czas.
Zapytasz może naiwnie – „kim jesteś
miła?
Odpowiedz mi proszę nim ta chwila mija.”
Wiosna:
„Znasz mnie przecież , po co pytasz?
W moich myślach zawsze jesteś i je
czytasz.
Tyle słów jest miedzy nami przecież
wiesz.
Tak naprawdę, czego ty ode mnie chcesz?
Co rok o tej porze jesteśmy kochankami.
Snujemy się razem miedzy chmurami.
To tu to tam wolni bez trosk zakochani,
Czasami tylko o nasze dzieło zatroskani.
Ty Wiatr - ojciec naszych dziatek
sprawiedliwy,
Dla innych czasami mniej jakby życzliwy.
Hulaka z ciebie i nie byle jakie ladaco!
…Za co, ja cię tak kocham, no za co?
Już wkrótce odejdę, nacieszmy się sobą.
Chcę jakiś czas spędzić tylko z tobą.
Już niedługo ustąpię miejsca innej
kochance,
Twojej nowej kolejnej wybrance.
Z nią jednak stracisz ze mną wiele
zyskasz.
Ja jestem młoda, a ty energią tryskasz.
Chodź! Póki czas światem zawładniemy!
Rodzicami wielu kwiatów i ziół
zostaniemy!
Wonnością i miłością ziemię otoczymy!
Wszelkich starań o szczęście dołożymy.
Aby szczęście dla siebie i innych
wypracować
I uśmiech piękny na ustach wyczarować.
By pocałunki jeszcze bardziej smakowały,
Satysfakcji i radości nam wiele dawały…”
Wiatr:
„Zaraz! Powiedz. Kim ty jesteś moja
droga?
Znam cię i nie znam, już sam nie wiem na
Boga!
Przeraża mnie, że tak o sobie odważnie
mówisz?
Stwierdzasz nagle, że mnie bardzo
lubisz.
Myślałem, żeś skromniejsza, a ty jak te
inne…
Panienki, co aby zawładnąć czyimś sercem
zwinnie.
Nagle posmutniałaś? Wybacz mi proszę!
Tak u siebie tej podejrzliwości nie
znoszę.
Tyś wspaniała, ja nic nie wart, nawet
grosza!
Powinnaś natychmiast dać mi kosza.
Co ja plotę! Proszę nie! Daj mi szansę!
Choćby jedną takim małym awansem.
Będę już dobry dla ciebie i tym kim tylko
chcesz.
Proszę jednak tylko teraz już mi uwierz.
Powiedz mi jeszcze, kim jesteś kochana?
To pytanie nie daje mi spokoju od rana.”
Wiosna:
„Jestem Wiosną mój kochany Wietrze
głuptasie.
Co przychodzi do ciebie w tym właśnie
czasie.
By świat zaczarować, choć mamy czasu zbyt
mało,
Aby innym żyć na nowo znowu się chciało.
Czy już zawsze muszę ci to tłumaczyć co
roku?
Musisz koniecznie dotrzymać mi w czarach
kroku.
Mój czas jest krótki, a ty masz jako ojciec
obowiązki,
Weźmiesz nasze roześmiane dziecko Lato za
rączki
I będziecie szczęśliwi razem szaleć po
lasach…
Kiedy ja będę już daleko w innych stronach
na wczasach.
Wspominać cię będę jednak zawsze
łaskawie,
Zaplatana gdzieś w Brazylii w krzaku
kawie.
By już wkrótce szeptem pocałunki będzie…
Składać ci Jesień i chodzić na spacery
wszędzie.
Z tobą u boku przytulona z chłodu
charakteru,
Nie młoda już mając ciebie za jednego z
wielu.
Nie poszalejesz z nią za nadto, to
pewne.
To kobieta mająca oczy z rana rzewne.
Często zaspana, bez makijażu i
nieapetyczna,
Brzydka i jakaś mało pewnie sympatyczna.
Cóż współczuję ci mój kochany Wietrze.
Dzięki tobie chociaż wspaniałe
powietrze.
Takiś rześki, bystry, może zbyt
pochopny.
Czasem marudny, brutalny i bywa, że
okropny.
Jednak uroczy i wspaniały z ciebie
kochanek,
Szczęśliwa pragnę z tobą budzić się co
ranek.”
Wiatr:
„Ach, jesteś nazbyt dla mnie łaskawa
pani.
Choć słowo twoje mnie w żaden sposób nie
rani.
To jednak nie jestem pewien naszej
znajomości
I jak pani mówi naszej wielkiej miłości,
Chociaż cieszę się z miłej perspektywy.
Nie wiem tylko, czy to jest tak tylko na
niby?
Gotów jestem do wszelkich poświęceń.
Zatem nie marnujmy czasu i czym
prędzej…”
Wiosna:
„Stop! Mój panie, jedną chwilkę ku
wyjaśnia!
Niech się pan Wiatr w brutala nie
zamienia!
Proszę o spokój, umiar jakiś i wiele
taktu.
Będziemy teraz mieli wiele okazji
kontaktu.
Najpierw zaloty, miłe słówka,
pieszczoty,
Aby nabrać na więcej… z rozkoszą ochoty.
Trzeba wiele zachodu i ceregieli w
sztuce.
Może należy skłonić się najpierw ku
nauce?
Edukacji nigdy w żadnej dziedzinie nie za
wiele,
Proponuję po dwie godziny w sobotę i
niedzielę.
Zajęcia praktyczne i prace domową na
piśmie,
Spotkamy się zatem jutro w gałęziach na
wiśnie.
Żegnam teraz pana, panie Wietrze
kochany.
Proszę przyjść rano pachnący i zadbany.”
Wiatr:
„Dobrze, moja Wiosenko najmilsza jedyna,
Już nie mogę doczekać się Lata naszego
syna.
Będę gotów już od samego świtu, jak
każesz,
Wszystko dla ciebie, co tylko sobie
zamarzysz.
Będę cię nosił na rękach jeśli tylko
chcesz,
A wszystko, czego zapragniesz na świecie
bierz!
Spełnię twoje wszystkie zachcianki i
pragnienia,
Twoje oczekiwania i wszelkie
zamierzenia.
Ufam tobie, jak nikomu w życiu, szczerze
I we wszystko, co mi mówisz już wierzę.
Żegnam cię teraz ze smutkiem i wielkim
żalem.
Chodź otulę cię na pożegnanie ramion
szalem.
Jeszcze pocałunek moich ust na twej głowie
złożę
I tu na tym dachu do jutra czekając się
położę.
Żegnaj piękna, mądra i na czas wiosny
moja,
Niech cudowna magia ogarnie mnie twoja.”
Narrator:
Już pożegnałeś swoją Wiosnę do jutra
rana,
Kiedy to znowu przyjdzie do ciebie twoja
kochana.
Teraz otwórz oczy, twoje liczby na ciebie
czekają!
Papiery, komputery, one odpoczęły i dobrze
się mają!
Do pracy znowu czas już kończyć
marzenia,
I wygonić z siebie precz tego gnojka –
lenia.
Już czekają znowu na ciebie te same
obowiązki,
Znów twój horyzont robi się znajomo
wąski.
Znów jesteś głodny i buty masz nowe za
ciasne,
Już wszystko nie jest, jak przed chwilą
jasne.
Znów problemy z żoną i dziećmi wesoła
zabawa.
I ta ciągle myśl, czy starczy pieniędzy? –
obawa.
Jakże było dobrze być Wiatrem i mieć Wiosnę
za żonę,
A nie tę niezgrabną, grubą, ważącą chyba
tonę.
Lecz w jej oczach ten sam wiosenny blask
słońca,
W które można patrzeć bez obaw ucieczki bez
końca.
Można być mężem w realu i wiatrem dla
wiosny,
Można być odpowiedzialnym i zakręconym i
radosnym.
Spróbuj czasem słodyczy szaleństwa nie
uciekając,
Jedynie szczere intencje dla innych
mając.
Wiosna przyjdzie do każdego na pewno co
rok,
Musisz jednak zrobić ku niej swój pierwszy
krok.
20.04.2009 r.
DD

Eliza Beth




Komentarze (12)
a co tek długie przerwy robisz Eli/zaBet/hko?
Powiedziałaś, że czekasz na następny, tych następnych
już kilka spadło, a Ciebie nie widać. Czyżby z wiatrem
uniosłaś się tak wysoko, że nie słyszysz nas tutaj.
lubię wszystko co lata jak wiatr i słucham muzyki
pijąc kawę najczęściej miedzy nocą a brzaskiem która
kojarzy mi się z wiosną. pozdrawiam cze cze cze cze
Może na scenie, jak by się oglądało i słuchało, tak
bym się nie zmęczyła. Czytało mi się ciężko, w wielu
miejscach są jednak moim zdaniem wyrazy do usunięcia
lub zamiany. Dałaś tu na stronkę pewnie spodziewałaś
się wyszlifowania, ale całość na korekty bejowe -
raczej przydługie. Ostatecznie - ustosunkowując się do
całości - jest mocny kręgosłup, jest sporo klocków do
podmiany. Pomysł dobry. Bohaterowie autentyczni.
Sztuka na scenie będzie udana.
Zgadzam sie z karatem, super pomysł
Pozdrawiam :)
Elu jestem zaskoczony i pod wrazeniem super pomysł
szacun za Twą sztukę teatralną
serdeczności
Ciekawie :)
Z przyjemnością przeczytałam.
Miłego dnia, Eliza Beth.
jest pod wrazeniem przytulam pozdrawiam
Świetnie pomyślane i tak napisane!
Pozdrawiam!
Przeczytałem w całości no i jestem mile zaskoczony :-)
Warto by było ukazać tę sztukę teatrowi , może
zainteresowanie by było z ich strony . A wystarczy
wpisać w google ..teatry w Polsce i masz wszystkie
teatry maila zawsze można wysłać a ja chętnie sztukę
obejrzę ..pozdrawiam
Dziękuję pięknie za przeczytanie, komentarz i głos ...
;-)
Sztuka teatralna musi mieć swoją pewną objętość
tekstową, w innym wypadku była by tylko scenką /
epizodem jednego aktu.
Daję (publikuję) tu więc to co mam najlepsze, jak w
tej reklamie z Tchibo. Rozumiem, że nie wszystko jest
dla wszystkim tak, jak nie wszyscy przepadają za kawą,
a ja kieruję moją sztukę i pozostałą twórczość, tym
którzy mają czas pochylić się nad moją pracą. Liczę na
zaangażowanie w lekturę wierszy. To nie jest coś, jak
film, podczas którego można iść zaparzyć kawę,
skorzystać z toalety czy wykonać telefon i często nic
nie traci się na akcji fabuły. Wiersze trzeba chcieć
czytać i zagłębić się w ich treści i przekazy w nich
zawarte. Ja czytam tylko wtedy kiedy tego potrzebuję i
mam na nie czas. Oddaję się im wtedy bez reszty,
odnajdując myśli zawarte między wersami, aby poczuć w
pełni ich klimat i to co czul autor pisząc swój
poemat.
Pozdrawiam ślicznie i życzę udanego dnia ... ;-)
Sztuka sztuką, propozycja dobra i na czasie...tylko
zważ ile dajesz na tej stronie do czytania, czasem
samo to już zniechęca...choć muszę przyznać ja z
ciekawością przeczytałam, tej formy nie znam i nie
czuję się władną oceniać....pozdrawiam Cię serdecznie