Wirus
Pamiętam, gdy Ją poznałem,
Poczułem miękkość w kolanach,
Nie byłem na to gotowy,
Nie sposób się było uodpornić,
Mój organizm zupełnie się poddał,
Nie wytworzył przeciwciał,
To było jak złośliwy wirus,
Na który nie znajduję szczepionki,
Jak wir który mnie wciąga,
A ja nie mam siły się bronić,
Ten urzekający sposób bycia,
Jej niepowtarzalna uroda,
Kryje w sobie milion tajemnic,
Poznawanie ich zajęłoby wieki,
Łączy w sobie tyle sprzeczności,
Szereg niespotykanych cech,
Ona nie ma prawa istnieć,
A jednak jest i żyje w sercu mym,
Uzależnia mnie od siebie,
Zupełnie straciłem kontrolę,
Każde spotkanie z nią
Każde spojrzenie, każde słowo,
Jest jak sztylet prosto w serce,
A ja kocham ten ból,
Kocham i proszę o jeszcze.
Ten ból to jedyne, co mogę mieć.
...zabij mnie jeszcze raz, nigdy nie mam dość...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.