wokół pełno życzliwych ludzi...
Ileż to ludzi udaje przyjaciół...
Patrzę na śmierć, poznaję, pragnę...
Z dnia na dzień, z minuty na minutę...
Przyzwyczajam się do niej coraz bardziej...
i bardziej...
Zostaje moją przyjaciółką...
To do niej zwracam się każdego dnia... W
nadziei na ukojenie lęku, bólu...
Na okrycie białymi skrzydłami duszy...
Na konieczne odrzucenie ciała, czego pragnę
najbardziej...tylko ona mnie chce...ja
również chcę...
Samotności...
Szarości...
Ona mi to da, więc idę za nią...
Za tą, którą tworzą podli ludzie...
To wy dajecie mi to czego pragnę!
...a pragnę, bo wierzę...
że już nigdy nie poczuje jak mało znaczę...
a ilu z nich prowadzi Cię do grobu...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.