Wpół do lata
Nie wiem czemu tak czekała
kiedy śniegi się topiły
może nadmiar czasu miała
lub też inne rzeczy śniły
słońce wyszło nieco wyżej
kilka stopni wzrósł termometr
pewnie wiosny było bliżej
z astrologią ustalone
Jemu lodem chata skuta
zaspy jak ze styropianu
szron nie schodzi nigdy z buta
woda soplem wisi z kranu
to wyjątek jest na wiosce
bo zaledwie dom, dwa, dalej
przebiśniegi pieśni wzniosłe
nucą drzewom roześmiane
Trzeba będzie im się spotkać
wpół do lata, pięć po zimie
ona go miłością rozgrzać
on ją studzić pozytywnie
by się zrównoważył podział
światło z ciemnym wymieszało
los pomieszał i tak rozdał
by po świecie się szukało
Komentarze (13)
bardzo ciekawe odliczanie czasu
ciepły i barwny klimat
Melodyjnie i za krzemanką powtórzę: "wpół do lata,
pięć po
zimie" to też mi wpadło w oko. Podoba mi się :)
Podoba się, zwłaszcza to: "wpół do lata, pięć po
zimie". Miłego wieczoru.
ciekawy +
ciepły ciekawy wiersz miło siego czyta pozdrawiam ;))
Wygrało "jak" najbardziej pasowało do koncepcji.. "są"
było by zbyt oczywiste .. po drobnej korekcie mniej
się chwieje na nogach.. Dzięki za opinie Pozdrawiam
Przeciwienstwa sie przyciagaja ..albo musi trafic swoj
na swego ...pozdrawiam
Ja ''chyba'' dałbym - jak. Dobry. Miłego...
Lekkim piórem o równowadze, której czasem mamy dosyć
;) Ale wiosna w końcu przyjdzie... Pozdrawiam ciepło.
Fajnie, rytmicznie, w przyrodzie musi być równowaga:)
świetny bardzo rytmiczny wiersz pozdrawiam i plusik
zostawiam :)
Fajny...druga zwrotka drugi wers zamiast "chyba", "są"
i rytm się nie zgubi w całości. W oczekiwaniu na
wiosnę... pozdrawiam.
fajnie się czyta, na plus
Pozdrawiam serdecznie