Wracam do domu
Kiedyś pocałowałem marzenia w usta, gorąco
i namiętnie.
Uchwyciłem pióro orła w locie, było takie
białe.
Byłem na każdym ze szczytów, północny wiatr
nie ma już przede mną tajemnic.
Poranną rosę z anielskich skroni spijałem,
płacząc wraz z nimi.
Były dźwięki, które mą duszę od ciała
oderwały.
Słowa, które mieczem wywijały.
Ludzie i demony, moi towarzysze.
Świat który chciał mnie zniszczyć.
Teraz wracam – do domu.
Popatrzyłem za siebie, po raz ostatni.
Teraz prosta droga, przez planety i
gwiazdy.
A kiedy w mojej klepsydrze przesypie się
piasek, usłyszę wyraźnie.
Byłeś sobą, przez całe życie.
Komentarze (3)
Duzo uczuć w wierszu-ale ważne aby być do końca sobą!
Miałam dreszcze czytając ten wiersz.
Naprawdę piękne...
BRAWO!... bardzo podoba mi sie Twój wiersz:)