Wspomnienie Kampanii Wrześniowej
Ledwo, co noc zwinęła z drzew sztalugi
płótno
Dzień rozpadał się światłem jeszcze
wczesnej wiosny,
Aż parasol źrenicy trzeba było złożyć.
W tle wiatr rozprostowywał rzek
skostniałych włókno.
Las bardzo się rozpisał (prawie na dwa
łany)
Na ściółce jeszcze leżał podpisany rosą
Listek i zapach w jednym, zostawiony po
to
byś pamiętał o Wiźnie i śmierci
Warszawy.
Był listkiem z tamtej pory - wędrował na
bucie!
Niewidoczny ślad życia niesłyszalnych
czasów,
Zielona fotografia, na niej: plamka –
uśmiech.
Zatrzymał się z żołnierzem. Z księżyca
kompasu
Odczytał bladość twarzy i wtedy
zamilknął
Trzeba na jesień umrzeć, by wiosną
rozkwitnąć!
Komentarze (2)
Nie czuje się żołnierz na zabawie, gdy musi walczyć w
przegranej sprawie.
dobry wiersz...pozdrawiam