wszystko od nowa
wieczorem zacznę wszystko od nowa
jakby tego nie było
wybiegnę z bloku
schodami nie windą
żeby pożegnać się z każdym stopniem
osobiście
i obiecać że powrotu nie będzie
wybiegnę na ulicę
wybiegnę z miasta
jak sarna, której tu nigdy być nie
powinno
poszukam lasu, polany, lasu
ciszy leśnej
w którą włożę moje obumarłe serce
szklane oczy
wstrzymany oddech
stuletnią niemowlęcą skórę
gładką jak umyta szamponem sierść
ucieknę stąd z miasta z fabryki
z miejsca na które opuszcza się betonowy
mur
z klaksonów
z szeregu
z czwartego rzędu pod wybiegiem
z pierwszego pod egzekucją
spod drzwi w poczekalni
zanim zacznę się przeobrażać
w jakąś obcą hipertroficzną maszynę
Komentarze (3)
ale dałaś czadu, pewnie zaraz będą dzwonić po tych co
przywożą biały kaftan. pozdrawiam przed-świątecznie,
ciepło i wesołych mimo wszystko, przed przeobrażeniem.
ucieknę z Tobą...a potem każda w inna stronę...
może do nieba lotem sokoła a może do piekieł kto tam
wie?...pozdrawiam
ja tez mam czasami ochotę uciec i czasami uciekam...
ciekawie napisane