Wtorek trzynastego
/Bruzdy/
usychają lata
szrama w zmarszczkach tonie
pamięć coraz rzadziej
zwraca w przeszłość twarz
gdyby nie ta bruzda
wyryta na skroni
zapomniałbym szansę
którą Bóg mi dał
zakrwawiony łazarz
na rdzawym nasypie
wypluty przez głębię
spod stalowych kół
w płytkich jeszcze rysach
rozpoznaję siebie
leżę nieruchomo
oddech ścieka z ust
przed oczami jasność
tam - w innym wymiarze
może to był majak
może tylko sen
On z troską rodzica
pogładził po głowie
powróciłem w ciało
przebudziłem się
wrząca krew zakrzepła
zasklepiła rany
porwaną arterię
zacerował czas
wiem, że to naiwne
kto dziś wierzy w cuda
tylko zatwardziali
ktoś taki jak ja

mroźny



Komentarze (4)
Każdy dostaje szanse. to do nas należy wybór albo ją
bierzemy albo nie
trzynasty nie działa .....tez witam w klubie
wierzących w cuda :)pozdrawiam
Co tam trzynasty! Dołączam do grupy wierzącej w
cuda... A wiersz zgrabny.
Bez wiary w cuda raczej trudno by było życ w
dzisiejszych czasach, wiec pewno jest i więcej takich
fanatyków. Dobry reflekasyjny wiersz. A trzynastka jak
dotąd zawsze była dla mnie szczesliwa więc i tytuł w
moim pojeciu brzmi optymistycznie.