Y.Submarine
roboczo
najgorętsze było zawsze na końcu języka
albo opuszkach palców. lądolód uciekał
z podwiniętym jak ogon chłodem.
'fraszka, zabawka, pośpiech'(prosto w twoje
ręce).
pieskie dni zabijały się same od nocy do
nocy.
ściągało nas pod powierzchnię, a bezsen
falował, gdy mówiłaś - idziemy do innego
światła, do ciemnego słońca, spalić
przedświt.
żar był tak miękki i twardy zarazem, miał
twoje
kształty. pulsował od nocy do nocy.
ciśnienie dodawało smaku. zanurzeni
w karmelowej polewie traciliśmy ciężar,
opadaliśmy w siebie po wszystkie granice.
i tylko czas poszczekiwał krótkimi
seriami,
nie dawał się zapomnieć. od nocy do
nocy.
dwie kostki cukru, które rozpuściło
życie
Komentarze (14)
Fizyczność metafizyczna.
komnen, przepraszam z góry, że w tym miejscu to
napiszę ale chciałabym odpowiedzieć konewce - tu
właśnie, gdzie trochę się sama/sam pogubiła/pogubił :)
Nie wiem dlaczego pod twoim wierszem rozpisuje się o
mnie, ale skoro już tak się stało, to: Droga konewko,
twój JEDYNY wpis pod moimi wierszami (nie licząc tego
ostatniego) brzmiał: "Wiersz stanowi tak modnawa
przerzutnia, to jest rozpoczynanie myśli w jednym, a
kończenie w innym wersie. Rzecz niedopuszczalna w
klasycznej poezji; tu manifestowana. Jako manifest -
dobre. Ale zorianno, komnenie i podobnie piszący:
ważne jest to, co obok manifestu, to, co form,,a nie
jest!" a moja odpowiedź: "Konewko , po pierwsze: nie
piszę klasycznej poezji :) po drugie: absolutnie
niczego nie manifestuję - po prostu mam taki,
„ulubiony” sposób pisania, a po trzecie:
przerzutnię stosował już Kochanowski, Norwid... więc
jednak jest dopuszczalna w poezji klasycznej –
warto sprawdzić zanim napisze się jakąś bzdurę. I
jeszcze jedno – forma jest tym, co odróżnia
poezję od prozy - gdyby piszący wzięli to sobie do
serca, na beju pojawiłyby się w końcu wiersze –
bo obecnie jest ich jak na lekarstwo , co jest efektem
pisania tylko „sercem” :) Powiedz konewko,
gdzie tu mowa o arsach i wierszach sylabotonicznych???
:) Natomiast o tym, że nie piszę wierszy
sylabotonicznych napisałam w obszernym komentarzu pod
którymś wierszem Bałachowskiego - na jego wyraźne
życzenie (nie będę przytaczać całej wypowiedzi, której
dotyczyła moja odpowiedź, tylko jedno zdanie: "Pani
wiersze są dobre technicznie, zwraca pani uwagę na
ilość zgłosek i średniówkę ale nie na arsy") -
niestety, Pan Bałachowski wykasował wszystko :)
czyżby konewka i Bałachowski to była jedna i ta sama
osoba? (o tym dziwieniu się z powodu ilości głosów też
wspominał Bałachowski u mnie) Troszkę trzeba się
pilnować, sprawdzać którym nickiem firmuje się swoje
wypowiedzi :) No i to niezdecydowanie, konewko... u
mnie pisałaś, że treść jest ważniejsza od formy, u
komnena, że jednak forma jest ważniejsza - więc jak to
w końcu jest? Uśmiałam się troszkę PS. Wybacz komnen
ten potok słów nie na temat twojego utworu - w sumie
przez przypadek to się stało - zajrzałam tu kolejny
raz, bo lubię wracać do wierszy, które mi się podobają
- przeczytałam też wypowiedź konewki, ale, że to nick
czytelniczy nie ma możliwości odpowiedzi w innym
miejscu, a na forum chyba nie warto tego poruszać :)
Tu komnen sie na mnie obruszy, jak kiedyś zorianna: w
tym żóltopodwodnym wierszu jest pewien przerost
treści nad formą. kiedyś coś podobnego zarzucałam
zoriannie; odpowiedziała, że nie podporządkowywuje się
arsom, bo nie pisze wierszy sylabotonicznych. Niech
nie pisze. Ale w swym ostatnim wierszu, może
bezwiednie(?) dość dokładnie podporządkowała
akcentowane zgłoski pewnemu rytmowi i napisała
przepiękny wiersz (pod którym dziwiłeś się, że ma
tylko 20 głosów, a powinien mieć 40) Otóż podobnie,
według mojej oceny, jest u ciebie. Piszesz tak dobre
treści, że aż boli, czemu one "nie śpiewają'...
Poszukaj trzech akcentów na wers i - konsekwentnie
podporządkuj im wypowiadane treści. nawet rym nie jest
tak ważny jak rytm...
O co chodzi z tymi kombinowanymi tytułami, ale Zora2
fajnie napisała "erotyk jak byk" ;p
chociaż roboczo ale kunszt widać ....
Bardzo słodko jak na komenowski styl, ale z dobrym
smakiem i wyczuciem tematu...no cóż czasem jednak
ubieraliśmy różowe okulary z mocnym postanowieniem, że
sie nie damy rozpuścić a jednak...życie jest tylko
życiem...
Dla mnie to erotyk jak byk!
Po bezkresnych wodach Oceanow ,,milo
jest w marzeniach podrozowac,,zanurzac
sie gleboko i delikatnie na powierzchnie
wyplywac,,,refleksyjny pelen tesknoty
wiersz,,,nie tylko za miloscia,,,pozdrawiam
cieplutko z daleka.
No komen, zrobiłeś na mnie wrażenie bo dość że
napisaleś myśl którą widać od razu to jeszcze grugą
ukryłeś w wierszu.
zmysłowością bije...każdy słodyczą lubi być oblewany-
rozpieszczany...rozpuszczany:) ...Pozdrawiam:)
Koniec jakby melancholijny,bo każda słodycz się kiedyś
rozpuszcza. Ale tyle jest innych atrakcyjnych smaków.
Ach, ta słodka dekadencja końca lat sześćdziesiątych,
królował pop-art i " The Beatles"- wydarzenie, które
zabrało wewnętrzny spokój, kiedy sierżant Pieprz z
kapelą Klubu Złamanych Serc lennonił; "czy widział kto
kiedyś taką żółtą łódź, podwodną
żółtą łódź"... i swojskie; nasze piwo,żółty kolor ma,
żółty kolor ma - więc wypijmy do samego dna, do samego
dna! Sorry! Tak mi się rozmarzyło pod wpływem...
Mam dzis okazję dodać głos zorianni i komnenowi. I są
to słuszne głosy. Rozpuszcza, oj, rozpuszcza nas
życie...
Dodałam sobie energii tym cukrem :)