Zabawka losu
Za horyzontem wzrok gasnie,
gdzies tam, gdzies ktos wciaz sie
smieje,
czekam az serce me zasnie,
jak zgasly w sercu nadzieje.
Pluszowa zabawka, maskotka niechciana,
stworzyles mnie Boze tak sobie,
gdy glowe unosze uginasz kolana,
upadam gdy tylko krok zrobie.
Do zycia wtloczona bez praw, bez
przyszlosci,
tulona by lzy chlonac w siebie,
pocieche wciaz dajac nie zazna milosci
laleczka, przez lzy wciaz sie smieje.
Wiec po co moj Boze jalowe istnienie?
Ni odejsc, ni zyc nie pozwalasz,
tak w dal zapatrzona zapada w milczenie,
po coz do zycia zniewalasz?
Maskotka na szczescie, na dni
niepowodzen,
na raz w dlonie inne oddana,
wtulona w marzenia, zasypia o wschodzie,
zabawka a niby wciaz czlowiek.
Komentarze (4)
też mam smutne oczy...ale raduję się gdy czytam takie
słowa.bo wiem że nie tylko ja tak czuję,że nie samotna
moja osoba.piękny wiersz.właśnie.co my tu właściwie
robimy?(...)ale ja dostrzegam w Twych wierszach
nadzieję...
Pięknie. W szczególny sposób zapamiętałam ten zwrot:
"Do życia wtłoczona...". Tak często czujemy się
maskotką, szczególnie wtefy gdy czujemy się bezradni
wobec losu.
każdy człowiek istnieje "po coś" a każdy a nas ma
czasem chwile zwątpienia, zadaje pytanie Bogu po co
nam rzuca kłody pod nogi?byśmy się o nie potykali? a
może On czeka aż je przeskoczymy? nie jesteś tylko
człowiekiem, ale aż człowiekiem
Nic wiecej nie da sie tu powiedziec, ostatnia strofa
mowi za wszystko.Brawo!