Żaby
[„Wywołany do tablicy” przez Wiktora
wyjaśniłem psychologiczną genezę „Pochodu”.
Jednocześnie uświadomiłem sobie, że ludzie
sądzą, iż „demokratyczna opozycja” w PRL
rozpoczęła się w Sierpniu 1980 r. Niektórzy
są skłonni cofnąć tę datę do sierpnia 1976
r., do protestów w Ursusie i Radomiu. Nie
jest to prawda. Grupy opozycyjne istniały
zawsze. Wszedłem do jednej z nich w 1973 r.
Spotykaliśmy się we Wrzeszczu pod szyldem
Duszpasterstwa Akademickiego, ale o religii
dyskutowaliśmy najmniej. Wydawaliśmy też –
w oszałamiającym nakładzie 30 egzemplarzy –
własną gazetkę. Po 10 II 1976 r. ukazał się
w niej mój wiersz poświęcony zmianom w
Konstytucji PRL. Był lekko zakłamany. Na
prawdę nikt nie głosował przeciw zmianom.
Poseł Stanisław Stomma wstrzymał się od
głosu. Ale i tak podziwialiśmy jego odwagę.
Dyskusja pod moim wierszem wywołała falę
wspomnień. Na tej fali postanowiłem
opublikować tę bajkę sprzed 43 lat.]
Kilka lat temu, gdzieści w rozlewiskach
Raby
Na Sejm Walny zjechały wszystkie polskie
żaby.
„Niech żyje wolność, równość, tudzież
żabokracja!”
A że żabia nacja
Ceni bratnią współpracę między narodami,
Partia, która rządzi krajem
Konstytucję już wydaje
O przyjaźni z bocianami.
Z pozoru nic dziwnego w tej bajce aliści
Rzecz zdumiewa niebywała:
Jest żaba, co na sejmie „przeciw”
głosowała,
Mimo tak oczywistych z przyjaźni korzyści.
Komentarze (21)
ech, jakże pełne szczęścia byłoby życie żab, gdyby
natura stworzyła bociana wegetarianinem.
Wiktorze - cieszy mnie, że wiersz Ci się podoba.
Jednak w swoich bardzo pochlebnych opiniach o moim
pisaniu jesteś w wyraźnej mniejszości. Przeczytaj te
"entuzjastyczne komentarze". Od Ciebie dostałem plusa
za wiersz. Od całej reszty - za odwagę...
Michale! - cieszą sie z b, entuzjastycznych niemal
komentarzy. jest ich stanowczo za mało. Uważam cię -
nie tylko po tym wierszu - za geniusz piora. -Hawk!
(msz)
Właściwie to chyba nie dodam od siebie więcej ponad to
co już napisała marcepani. Może tylko to, że za
postawę, za tematykę podejmowaną w wierszach
wirtualnie ściskam Twą prawicę Jastrzu!
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Twój wiersz.
Super.Dobrego dnia Jastrzu:)
cóż...ściągam czapkę przed autorem:) pozdrawiam
W żartobliwej formie ująłeś poważną historię. Władze
komunistyczne musiały
połknąć tę niejednogłośną żabę.
Miłego wieczoru:)
Żaby..kijanki:)itp
sporo dat:) jeszcze sprzed moich narodzin:)polityka
nie jest moją mocną stroną, ale wierzę..że kiedyś w
końcu ktoś mądry zasiądzie na odpowiednim stołku:)
Pozdrawiam:)**
Skomentuję ciebie bo cie cenię i lubię. W roku 1973
miałem 27 lat.
Też byłem w duszpasterstwie akademickim, w tzw.
Rodzinie Rodzin. W czasach mojego studiowania
żabokracjo jedna - nie udzuelałem się w żadnej
opozycji. Ten rok to był czasem mojego ślubu. Zawsze
byłem opozycjonistą wewnętrznym (o ile rozumiesz to
pojęcie) i indywidualistą. Wówczas zaczynałem dopiero
karierę naukową na Uniwersytecie śląskim. Stan
wojenny złamał mi ją. Pozdrawiam bardzo serdecznie
kochany mój krytyku:)))
Michale, dziękuję za jak zwykle ciekawy komentarz.
zapytam jednak, czy wiersz jest tak słaby, że nie
zasłużył na głosik?
szacun Michale. jesteś fajnym, ciekawym facetem. :):)
Owacje na stojąco!
świetna ironia. Wielki plus za odwagę w tamtych
czasach.
Bocianom pewnie było łatwiej głosować... Żabokracja, i
rechot na sali - fajny pomysł. :)
Demokracja to najdurnieszy ustró polityczny. Mydli
oczy, gdy władza jest ustalana zakulisowo, a wyborcy
widzą jedynie efekt końcowy w postaci teatrzyku
marionetkowego :(
A wiersz zacny :)
Pozdrawiam :)