zaczyna się od obgryzania paznokci
w przypadkach emocjonalnego głodu,
najsytsza wciąż jest własna pięść,
w pięciu znanych smakach palców.
maleńki - nieśmiało, że niby się
zabłąkał, przy okazji rytualnych,
codziennych czynności i mimo woli.
serdeczny - w parzyste piątki i zawsze
o ustalonej z góry półtorejgodzinie,
raz z prawa, raz z lewa, raz wzdłuż.
wskazujący - jak zwykle bezczelnie,
prawie dłubiąc w płytkich oczodołach
ciekawskich matron w Eastern Parku.
środkowy - po omacku i wskutek kary
za stłuczenie krótszych młotkiem,
przy niechcianym gwoździowaniu ściany.
tylko kciuk smakuje bezbronnością,
więc głęboko pod prenatalną kołdrą,
raz na całe popieprzone życie,
obgryzę siebie po siny nadgarstek.
napisany na "obcej" ziemi, brzmi inaczej czytany na "własnej"...
Komentarze (2)
udany ciekawy Pomysł fajny :) Podoba się
do mnie nawet gada ta wyliczanka:-).pozdrawiam