Zaduszki...
Wykąpały się w złocie,
brązach liści jesieni,
dywanach
z szeleszczących liści,
deszczach
z wiatrem zmierzwionych.
Czasem
w dziewiczym śniegu,
pierwszym,
który spadł tego rana,
przykrył
królestwo jesieni,
białej zimy,
ogłosił zwycięstwo.
Zamiera życie całe...
drzewa
zrzucają peleryny liści,
stoją nagie,
bezbronne - jak dzieci,
mroźnymi wichrami szarpane.
Nastała
pora uśpienia,
drzew,
krzewów i kwiatów,
a my
wspominamy swych bliskich,
którzy usnęli
- jak drzewa na zimę,
a przecież
znów na wiosnę wstaną,
spotkają się z nami,
już na zawsze.
Wiosną,
na rozkaz nieba,
soki w drzewach
znów trysną,
fontanną,
która nazywamy życiem,
powstaniemy rześcy i zdrowi.
A w Zaduszki
- ognie trysną,
blaskiem zniczy,
aż do nieba,
wykrzyczeć bliskim ze jesteśmy,
tutaj ,
przy nich,
tęsknimy i modlimy się,
…...................
za nich.
Leszek K.
Komentarze (4)
Dzięki Wam wielkie za tyle miłych słów..
Tak czuję ze trochę przegadany. Ale nie mogłem się
zdobyć by coś wyciąć...
"A w Zaduszki
- ognie trysną,
blaskiem zniczy,
aż do nieba,"
Wiersz pełen zadumy i pamięci o bliskich, których nie
ma już wśród nas.
Wiersz bardzo wzruszający, troszeczkę przegadany, ale
mimo wszystko dociera:):):)
piękne słowa, głębokie, refleksyjne... dobrze się
czyta... bardzo mi się podoba!