ZADUSZKI
dedykuję ELŻBIECIE MAREK, chciałbym, żeby ten wiersz się ukazał, nie mogłem inaczej. Rysiek
Zapalone znicze blaski rozsyłają
Tłumnie na cmentarzach ludzie
przebywają.
Przyszli w odwiedziny do grobów
rodzinnych,
Do swoich znajomych, wszystkich
oddalonych.
Wracają myślami do tych, których nie ma,
Których Bóg powołał, a przyjęła ziemia.
Każdy przy mogile inne ma wspomnienia,
Niektórych, tu właśnie ruszają sumienia,
Czy wiele zrobiłem, ile mi zostało,
Czy życie to szczęście, czy wiecznie mi
mało.
Zaduma na twarzy, niejedna łza w oku,
Modlitwa za zmarłych, i tak jest co
roku.
Szczególne wrażenie jest przy grobach
matek,
Zawsze się pamięta świąteczny opłatek,
I ta pustka wtedy tak niewypełniona,
Choćby ilość ludzi była niezliczona.
A tutaj przy grobie, daleko, lecz
blisko,
Stworzone na chwilę domowe ognisko.
I jak echem wraca jej głos oddalony,
Syn ją słyszy jak dziecko, mąż jak głos
swej żony.
O zmierzchu znicze w sen zapadają,
Ludzie do domów swych powracają,
A chryzantemy w różnych kolorach,
Na grobach bliskich, cień swój rzucają.
W opadłych liściach słychać
westchnienia,
Szepty podzięki za odwiedziny,
Dla tych co przyszli, co pamiętali,
Tak bardzo bliscy, choć tak w oddali
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.