Zakichane Lato
W tym roku tak naprawdę
nie było go za dużo,
dzień deszczem się zaczynał
i kończył zwykle burzą.
Gromadą czarnych mocy
groziło niebo z góry,
tnąc nożami błyskawic
wiszące ciemne chmury.
Kapało z góry ciągle
za kołnierz nam się lało,
ba wyjść gdzieś na spacerek
ochoty się nie miało.
Rolnicy już swe żale
żałośnie wypłakali,
że plonów do swych stodół
z pól jeszcze nie zebrali.
Za progiem stoi jesień
liczymy że ta złota,
bez dzionków zapłakanych
i pod butami błota.
Z frunącym babim latem
mgiełkami nad łąkami,
i krzykiem stad żurawi
krążących nad głowami.

Gregcem




Komentarze (5)
Nie było lata. I krzyk żurawi ucichł wcześnie. Został
wiersz co pisze o tym jeszcze.
Bardzo fajny wiersz,lato było zakichane,pełne błota,za
to jesień piękna złota...pozdrawiam serdecznie...
Prawda,szczera prawda-zakichane lato.A wiersz fajny!
Gdyby poprawić rytm byłoby świetnie.
zakichane lato...zasmarkana zima...trzonek od łopaty
...w dłonie nam się wrzyna...nie było lata a ma być
ostra zima...poniosło mnie ...przepraszam :)))...
ciekawy i jakże prawdziwy ...pozdrawiam ciepło