zakłamani
zbudzony biegnę przez życie
świat wokół mnie się zmienia
chowam pościel i już mnie nie ma
widzę ludzi ich głów skinienia
kiwają głową bo popierają
robią to żeby pokazać
że nie chcą niczego zmieniać
bóg ich grzechów nie chce zmazać
przytakują księdzu na kazaniu
mimo że im to nie pasuje
że to jakaś fantasmagoria
patrzą a ten ksiądz dalej truje
bóg patrząc na ten banał
z głowy wyrywa sobie włosy
płacze nad losem ludzi
ciężkie to dla jego serca ciosy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.