zakręcie
na zakręcie oddechu płonące strumienie
utkane z zamyślenia zatracone w biegu
w kłębkach ciszy nastaje chłód poranka
wolno biegnąc w szronie czasu
powolne zamglenie wstaje na rozwidleniu
drzew
nim puch otuli zmarznięte dłonie
wciąż podążając zamarzniętymi ustami
znów marzyć rozpływając się w czarnych
oczach snu
podążając pewnym krokiem
autor
Kika88
Dodano: 2022-11-30 22:46:22
Ten wiersz przeczytano 568 razy
Oddanych głosów: 15
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (12)
Ładna melancholia.
Pozdrawiam serdecznie.
Świetna melancholia, pozdrawiam ciepło Dominiko.
Sam tytul intryguje... tresc dopowiada. +
Pozdrawiam serdecznie, Kiko. :)
Bardzo ciekawa melancholia pełna metafor...pozdrawiam
:)
Zatrzymująca melancholia. Pozdrawiam serdecznie :)
bardzo zagmatfany
trudno w nim znalesc droge do celu
pewny krok jest oznaką siły.
Piękna melancholia , pozdrawiam serdecznie :)
Piękny melancholijny wiersz z oryginalnymi metaforami.
Pozdrawiam czule, pomyślności:)
Zamarznięte usta- jak smutek.
Frunięcie fajne!
Głos mój i szacun jest twój!
Ładna melancholia.
Pozdrawiam serdecznie :)