Zakręciłeś...
Raz cel jasno określony,
już wiedział co go cieszy,
teraz czas już się nie spieszy,
by dłużej był osamotniony.
Życzenie celem, życiem jej marzenie,
tym dla niego jej odczucia,
dość za nierealnym snucia,
a chciał dać tak wiele.
Bycie czyimś życiem, niesie
konsekwencje,
przyniosła mu mistyczną nieśmiertelość,
bez mrugnięcia okiem zabrała wielkość,
bez wyjaśnienia odebrała szczęście.
Kłótnie ze sobą, światem i Bogiem,
klnięcie się na piedestały świata,
poszukiwania szczęścia trwały lata,
stały się jego nałogiem...
Nałogiem bez wad, bo dawała chwile
chwały,
jej podporządkował cały swój świat mały,
przestał istnieć cel, do tej pory mu
znany,
a Anioły figlernie pieśni śpiewały..
Wyrzucono go z Nieba, bramę szczelnie ktoś
zamyka
na setki zamków, obok stawiając
strażnika,
może walczyć z każdym, z własnym losem
także,
na własny upadek już ze spokojem
patrzy...
Ratunku upatruje w tym jednym
spojrzeniu,
szczęścia szuka w tym jednym słowie,
cały czas czeka i słucha w skupieniu,
aż usłyszy... "zakręciłeś mi w głowie"...
Mogło by być tak na zawsze, jednak to odrzuciłaś... droga Iskierko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.