zanim
zanim zrzucą suknie makowe panienki
a pszeniczne kłosy rozpachnią się
chlebem
świerszcz znów domknie lato serenadą
piękną
zanurzymy stopy w łąk zieleni zwiewnej
zanim zniknie zapach mięt i macierzanki
ganek się orzeźwi jesienną ulewą
słoneczne witraże szara barwa zamknie
zostaw mi na wargach naszych uczuć
pewność
umaluję usta poziomkowym sokiem
pozostawię słodycz na ramieniu twoim
zanim łzą zakręci jesień chmurnooka
nazbieram ogników nim się lato skropli
Komentarze (34)
piękny i pełen miłości do męskosci
Powodzenia więc życzę :)
Cudne metafory i wiersz którym zachwycasz Madziu
Pozdrawiam serdecznie i niech Peelka zbiera żniwo
póki lato w pełni i łapie ogniki Przydadza się na
zimowe biele i chłody
A po tym wszystkim jesień przyjdzie i smutno się
zrobi...idź Magdo i zbieraj ogniki i ciesz się ich
ciepełkiem w dłoniach...pozdrawiam i dzięki za wizytę