Zapiski zlewające się w...
Bolesne wspomnienia karmiły się Mną całymi
dniami
I w oparach desperacji
Namalowałam je wszystkie...
Wymalowałam we krwi, me żyły w zachwycie
Nad uciekinierami Śmierci w moim pokoju
I marmurowe stopnie
Po których wspinałam się patrząc w
gwiazdy
Wznosząc się ku nim, niczym modlitwa
Jak dym lub zjawa , czysty koszmar
Wrota do mroczniejszych stron
Labirynt w którym skrywa się Miłość
Wiem że widziałam
Przez ślepe lustra zdrowego rozsądku
Ten dzień właśnie umiera
Zapada miękko w noc
I pozostaje w mym spojrzeniu
Leży w oczekiwaniu wśród płomieni w dole
Gdy moja miłość, krwawoczerwony kwiat
Wzywa mnie z nowych komnat
Pogrzebać Go w pamięci
Upadły kwiat wspomnień , gdy Ja umieram
...
Chwytam Jej szept niczym wiatr poprzez
cedry
Widzę Jego twarz w każdym kształcie
natury
Pośród mgły i zjaw gorączki ...
Wabiące mnie blaskiem
Słyszę głos
Syrenia pieśń do śpiewania w samotności,
nie ma piękniejszej
Grzechoczące kości Śmierci dźwięczą w mych
snach
Nie do pomyślenia by zagłębić się w to
Bezbrzeżny i samotny zimowy wiatr...
Komentarze (1)
Bardzo smutny, wręcz depresyjny wiersz.. Jesteś
pewna, że nic sie nie da zrobic?..