Zastygłam
szklanego serca srebrne odbicie
zmywam z dnia jutrzejszego
zaklinam wiatr
by cisza mogła trwać
skrzypią zawiasy nadziei
zardzewniałe od huśtawek losu
zastygłam w pośpichu
zamilkłam w krzyku
zachrypłam w milczeniu
miłością obdarowałam żebraka
co zbiera okruchy
zaszyłam odwagę
w szmacianej lalce
wylałam swoja tęsknotę
z miski codzienności
zamarzłam
cała
w środku
Komentarze (7)
dla mnie wiersz miesiąca. świetny przekaz, świetna gra
słów. super.
Być może przyjdzie ktoś, kto przyniesie ze sobą ciepło
i nas ogrzeje.
Pozdrawiam!
Ciekawie napisany.Pozdrawiam
Dobrze ujęte metafory... Tak prawdziwie się czyta i
jeszcze ta pogoda, prawie zamarzłam.
"szklanego serca srebrne odbicie
zmywam z dnia jutrzejszego" - to brzmi jak nadzieja...
"skrzypią zawiasy nadziei
zardzewniałe od huśtawek losu" - to też nadzieja tylko
niestety zawiedziona...
Nie chwyta za serce, aczkolwiek nie jest też pusty i
bezbarwny. Głosuję na TAK.
wiersz ma w sobie smutek i nadzieje ... ciekawie
napisany brawo))
Zamarzłaś w środku, ale serce jeszcze bije skoro
wyszedł z niego ten wiersz. Życzę ciepła, ktore ożywi
Ciebie. :)