Zdjęcie we śnie
to było górą miastem
chorągiewki na murach, wynurzyło się z mgły
jak łódź
kopiec tarasowy, nie widziałem mrówek ani
ludzi
aparat nie przyjmował hasła, a mgła
pokrywała łódź
gotową do zniknięcia lub odlotu
i zarazem to mgła czyniła ten widok
prawdziwym
i chcąc go pokazać, tego ptaka, tego ducha
kuzynce, musiałem się spieszyć
zanim mgła go zasłoni i okaże się, że ta
mapa, proporczyk, tort
zniknie w nadprzestrzeni, albo że po prostu
urok utopi się w codzienności
i chwila zachwytu zostanie zapomniana
a więc zmarnowana przez grzech,
nieuchwycony ślad dzieciństwa
zbawiony kiedyś
rzeka i przejście na jej drugą stronę po
słupkach i linkach
w pobliżu domu Natalii, czasów z Ojcem i ze
mną na materacu
zdążyć przed zniknięciem widoku
która to narodziła się przed 20 laty i
dorosła dla wyzwolenia młodości
w chorym Ojcu rosła rosła jak pewny siebie
krzew
i teraz ten sen się ziścił choć zamieszkany
przez kogoś innego
będzie raczej
kto w fajniejszy dla niej sposób wskakuje
na płynący materac
Zwierzę zawsze jest gotowe by pobiec za
swoją panią
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.