Żenioch
Była by sześćdziesiąta rocznica /diamentowa/ naszego ślubu.
Swoją rozpacz tłumię zawsze w ciszy.
Pytam krzyża co jeszcze przeznaczy.
Płakałam cicho by nikt nie słyszał,
raz tylko krzyczałam w rozpaczy.
Hrabiowski prawnuk mój dom odwiedza,
rodzina gościem oczy zachwyca.
Piękne maniery, gesty i wiedza,
inteligencja fakty podsyca.
Byłam do gustu możnemu panu,
moją skromnością, sierocą dolą.
Czym go ujęłam? Do dzisiaj nie wiem,
nie mogłam pojąć jaką gra rolę.
Piękny przystojniak obieca śluby,
w co święcie wierzy moja rodzina.
-Jadę po kasę - powiedział luby.
Oj będzie, będzie wielka gościna.
Suknię pożyczam, jak płatek róży,
pożyczam także ślubne obrączki.
To wszystko rychłe wesele wróży,
hrabia i kopciuch podadzą rączki.
Sobotni wieczór, do ślubu pora,
goście, rodzina z nadzieją czeka.
Każdy nerwowy tego wieczora,
piękny młodzian od ślubu ucieka.
Wchodzą rodzice, niosą garnitur,
na prędce od zięcia pożyczony.
Matka w progu robi awanturę
-to jeszcze gówniarz, gdzie mu do żony!
Nici ze ślubu. Nie ma żeniocha.
Rozpacz ogarnia, wstyd mnie żenuje.
Mamy synek sieroty nie kochał.
Jego rodzice źle mnie traktują.
Sześciesiąt lat już dziś upłynęło,
łza tryska z oczu, a w gardle dusi,
czemu mnie skrzywdził. Dawno minęło.
Hrabiowskie dziecko, synek mamusi.
Nie pytam Boże o karę Twoją,
chciałam mieć matkę, bo moja zmarła.
Miał być mym mężem, miłością moją.
Ślubną sukienkę na sobie darłam.
Za jaką karę to mnie spotkało?

bronislawa.piasecka




Komentarze (39)
Wszystkim moim miłym czytelnikom serdecznie dziękuję
za wgląd do moich wierszy.
hmmm... sześćdziesiąt lat to szmat czasu, pora
pozwolić żalowi odejść... on zamyka wszystko...
Swoją rozpacz tłumię zawsze w ciszy.
Pytam krzyża co jeszcze przeznaczy - ja też tak robię
i jeszcze dodaję: Boże poniosę ten krzyż ale pozwól mi
płakać. Pozdrawiam :)
emocjonalny i bardzo osobisty; świetny przekaz*
pozdrawiam
Ciekawy wiersz.
wszystkie Twoje emocje były zdrowe i szczere, wić Bóg
wie co robi, bo z niedojrzałym i mamisynkiem jaki los
byłby?. Mam nadzieję, że dzisiaj patrzysz na to
zupełnie inaczej.:))Pozdrawiam serdecznie:))
moja babcia od strony mamusi popełniła mezalians więc
mogło być dobrze, ale dobrze się stało bo miłości nie
było i wyszło prędko, niektórzy mogą robić co chcą i
rozmnaża się ich chwiejna wiara w to co nadnaturalne.
trzymaj się
mamin synek jest takich sporo
przysłowie mówi że:
nigdy nie ma tego złego
co by na dobre nie wyszło...
więc nie patrzeć na tytuły
byle w łóżku był dość czuły:)))
pozdrawiam z humorkiem:)
Przepiękny wiersz o smutnej historii.
Jestem pod wrażeniem.
Pięknie pozdrawiam
Smutna historia , ale myślę że życie się później
lepiej ułożyło;) Pozdrawiam ciepło:)
Do dziś to pamiętasz bo to nie było proste i bolało
chyba bardzo.Przykre to
wiersz bardzo mi sie podoba to lepsze niż Broniu
wesele.
Pozdrawiam serdecznie:)
Wszystkim moim przyjaciołom serdecznie dziękuje za
odwiedziny u mnie. Pozdrawiam mile.
Oj, Bronisławo. Jakie to przykre. Ale są Mamusi
synusie jeszcze teraz. Pozdrawiam serdecznie
Smutna historia...pozdrawiam serdecznie