Zero trzydzieści
gdy stwierdzasz zgon to jest ta chwila
zawahania czy aby na pewno już umarł
przypominasz sobie doniesienia medialne
o staruszce co niespodziewanie ożyła w
kostnicy
i nie śpieszysz się myślisz niech
dojdzie
wyłączony respirator straszy ciemnym
ekranem
uporczywie prosta linia sugeruje że masz
rację
zachrypnięty głos w słuchawce pracownika
firmy pogrzebowej mówi przyjąłem
będziemy godzina zero trzydzieści
trzeba wykończyć papiery rezydent zrywa
się
z pomocą do rodziny zadzwonię rano
niech prześpią spokojnie jeszcze tę noc
drukując ostatni dokument młody zauważa
że wyrobiliśmy się w pół godziny
Komentarze (35)
wynajmie ten prosektorium na mieszkanie kto ceni
ciszę.
Pozdrawiam serdecznie
Kto się urodził musi umrzeć...takie życie;)
Ciekawie o odejściu pacjenta (w godzinie duchów).
Pozdrawiam autora:)
Spotkanie ze śmiercią nie jest przyjemne, tym bardziej
kiedy bierzesz odpowiedzialność za nią. Pozdrawiam.
Czy można do tego przywyknąć? Pisać bez emocji jak o
drugiej kawie?