zgodnie z ustawą
nie mogła dotrzeć
spojrzeniem do synka
- dziecko słońca
a jednak najbiedniejsze
wyciągała rękę
jak żebraczka
pod katedrą
gdzie szybsze
wymodlenie
obejmowała szyję
spychając wgłąb ciała
to niewiadome
boleśnie uwierające grdykę
już przestała wierzyć
ustom jurnych gagatkow
czarną różę rzuciła
pod ich pachnące
skórą buty - zaśmiali się
niechby spróbowali
gorzkich pigułek
poczuli odór pampersów
i ból wyłamywanych kolan
niechby spróbowali
wymierającego obiadu
Komentarze (8)
Wersy poruszają serce, bardzo wymowny przekaz oraz
puenta, pozdrawiam ciepło i ślę serdeczności.
Przesmutny wiersz, temat tak podany, że mam ciarki...
Porusza wiersz i to bardzo..
Porusza wiersz i to bardzo..
Poruszający przekaz.
Sklaniasz do refleksji nad ujętym tematem.
Pozdrawiam
Marek
Ekspresja !!
szacun i głos
Poruszający wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
wyciągała rękę
jak żebraczka
pod katedrą
gdzie szybsze
wymodlenie
na tak;